Ikony motoryzacji. Bo kręci Nas nie tylko #NaPrąd.

Nowe wcielenie legendy – Mazda MX-5 RF 2019 SkyFreedom

Ktoś rzuca hasło „japoński kabriolet” – jakie auto przychodzi Wam na myśl?

Nam przychodzi Mazda MX-5 i właśnie dlatego sprawdzamy dla Was jej najnowszą odsłonę

Czy faktycznie jest godną spadkobierczynią legendarnej MX-5 NA? Zapraszamy do naszego testu w ramach cyklu „Ikony motoryzacji….”!

Za użyczenie auta do testu dziękujemy dealerowi Mazda Grupa Wróbel z Długołęki koło Wrocławia.

Narodziny legendy

Choć rozpoczęcie produkcji 1 generacji modelu datuje się na rok 1989, to historia modelu tak naprawdę zaczęła się od spotkania Roberta Hall’a z prezesem Mazda Motor Company, Kenichim Yamamoto, na początku lat osiemdziesiątych. Pan Hall, który był wydawcą Automotive News, starał się zainteresować prezesa japońskiego koncernu swoim pomysłem lekkiego roadstera. Naszkicował mu na kartce swoją wizję. Pan Yamamoto uśmiechnął się, schował kartkę do kieszeni i podziękował za spotkanie. Na 2 lata zapomniał on o pomyśle wydawcy, aż któregoś dnia nadarzyła mu się okazja do przejechania się Triumph’em Spitfire’m jednego z pracowników. Mały angielski kabriolet tak spodobał się prezesowi, że postanowił on zrealizować pomysł, który podrzucił mu Pan Hall. Zlecił 3 biurom projektowym stworzenie prototypów na bazie… kartki od Roberta Hall’a. Koniec końców, wygrało biuro z Los Angeles. Efekt? W tym roku mija 30 lat od debiutu MX-5 na targach samochodowych w Chicago i auto cieszy się niesłabnącą popularnością.

Diabeł tkwi w szczegółach

Wersja 2019, zwana również ND2, na pierwszy rzut oka nie różni się bardzo od modelu „przedliftowego”, czyli ND. Zmiany dotyczą głównie silnika – powiększono przepustnice oraz kanały dolotowe. Jednostka napędowa przeszła również kurację odchudzająco-usztywniającą – lżejsze tłoki oraz koło zamachowe, sztywniejszy i lepiej wyważony wał korbowy. Poprawiono również dawkowanie paliwa, zmieniając wtryskiwacze i stosując metodę, którą Mazda nazywa wtryskiem trzystopniowym. O zmianach w napędzie i nie tylko mógłbym pisać bardzo długo, ale nie chcę Was zanudzić 😉 Ważny jest efekt tych zmian – lepsza reakcja na pedał gazu, „odcinka” przy 7600 obrotów na minutę, większa elastyczność. Oczywiście najważniejsza atrybuty, jakimi są moc i moment obrotowy również uległy poprawie – 184 konie przy 7000 obrotów na minutę, oraz 205 Nm przy 4000 obr./min. Japoński koncern po raz kolejny pokazał, że umie robić doskonałe jednostki benzynowe. Jeśli dołożyć do tego cały pakiet technologii znanych pod wspólną nazwą SkyActiv, otrzymamy auto dające olbrzymią frajdę z jazdy.

Jinba Ittai

 Od wielu lat Mazda reklamuje się hasłem „Drive together”. Chodzi o to, żeby kierowca czuł taką samą symbiozę ze swoim samochodem, jak japoński jeździec Yabusame ze swoim koniem. Czy w przypadku najnowszej odsłony roadstera to się udało? Zdecydowanie! Auto powoduje nieustający uśmiech na twarzy. MX-5 bardzo ochoczo reaguje na polecenia wydawane za pośrednictwem kierownicy i pedałów. Naturalnym środowiskiem dla tego auta są kręte górskie serpentyny. Oczywiście, właśnie na taką drogę pojechałem w celu przekonania się, co to małe, japońskie tylnonapędowe auto potrafi (oraz porobienia fotek, które możecie zobaczyć w tym teście). A potrafi naprawdę wiele! Co prawda jeszcze więcej frajdy dałaby mi jazda autem z manualną skrzynią, bo automat czasem wolno reagował nawet w trybie manualnym. Niemniej jednak jeździłem po tej drodze tam i z powrotem wiele, wiele razy. Nie mogłem się nacieszyć zwinnością MX-5. Jazda wyglądała mniej więcej tak: rozpędzenie, hamowanie przed zakrętem, szybkie wejście i jeszcze szybsze wyjście z zakrętu i tak bez końca. Oczywiście samochód nawet przez chwilę nie zachowywał się niestabilnie. Bardzo ciężko wytrącić go z równowagi, o ile oczywiście nie szarpiemy autem bez ładu i składu. Tak długo, jak prowadzimy pewną ręką, tak długo auto będzie szło idealnie po nadawanej przez nas linii.  Nawet jeśli uda nam się zmusić je do nadsterowności, to cały czas będzie to w pełni kontrolowany poślizg.

MX-5 jako „daily car”

Cóż, dwuosobowe auto nie brzmi jak przepis na idealne auto do dojazdów do pracy, szkoły etc. Chyba, że chcemy, aby dojazd do pracy dostarczył nam pozytywnej energii na cały dzień – wtedy MX-5 jest idealnym wyborem. Testowany przeze mnie egzemplarz to wersja z elektrycznie składanym dachem, nazwany przez producenta Retractable Fastback. Wersja wyposażeniowa to SkyFreedom, a więc najwyższa możliwa. Obejmuje między innymi: nagłośnienie Bose(przyjemnie gra po odpowiedniej regulacji tonów), matrycowe światła LED (genialne!), system rozpoznawania znaków, czy monitorowania martwego pola wraz z czujnikiem ruchu poprzecznego. Jeśli chodzi o wnętrze, to mamy skórzaną tapicerkę, ozdobioną czerwonymi przeszyciami oraz podgrzewane fotele. Te ostatnie mogą wydawać się zbędne, ale pamiętajmy, że wersja ze sztywnym dachem z powodzeniem może być pojazdem całorocznym.

Sterowanie systemem multimedialnym odbywa się głównie poprzez pokrętło HMI, co jest bardzo ergonomiczne i przyjazne użytkownikowi. Muszę również przyznać, że automatyczna skrzynia sprawdza się bardzo dobrze podczas spokojnej, codziennej jazdy, więc w ogólnym rozrachunku nie mogę na nią narzekać. Uważam, że auto ze sztywnym, elektrycznie składanym dachem to jedyna rozsądna opcja dla osób nie posiadających garażu/miejsca w garażu podziemnym. Mając wersję Roadster obawiałbym się fanów ostrych narzędzi.

Kiedy auto służy jak „daily car” istotną kwestią jest spalanie. Japoński koncern nie ma powodów do wstydu – w mieście 7,5-8,5 litra na 100 kilometrów ( jazdy miejskie odbywałby się głównie we Wrocławiu, a więc korki etc.) w trasie spokojnie można zejść do 6,2 litra (trasa drogami krajowymi/wojewódzkimi, a więc prędkość dozwolona to 90 km/h). Na autostradzie spalanie naturalnie rośnie do ok. 7,5 litra. Jeśli zaś chodzi o widoczność zza kierownicy, to nieco przeszkadzają grube słupki A, ale jest to podyktowane konstrukcją samochodu. Świetnie, że w końcu doczekaliśmy się dwuosiowej regulacji kierownicy – mała rzecz, a cieszy!

MX-5 dla każdego

Niestety, nie jest to samochód dla każdego. Z japońskiego fun car’a nie będą zadowolone następujące osoby:
– wzrost powyżej 180 centymetrów
– potrzebujące choćby średniej wielkości bagażnika ( zaledwie 130 litrów, ale „who cares” 😉 )
– często jeżdżące z prędkościami powyżej 130km/h (szum z zewnątrz zaczyna być dokuczliwy nawet przy zamkniętym dachu)
– miłośnicy dużej ilości schowków
– szukające niewyróżniającego się samochodu

Jeśli nie spełniasz żadnego z powyższych warunków oraz szukasz auta, które nawet w miejskim ruchu daje frajdę z jazdy – idź do najbliższego salonu Mazdy i weź na jazdę testową MX-5 ND2. Ostrzegam, dłuższe obcowanie może spowodować uzależnienie!

Więcej zdjęć w galerii poniżej – zapraszamy!

#Bartek

Komentarze (aby komentować zaloguj się na Facebook)

komentarzy

Do góry