AUTA

Elettricista dall’Italia – Ferrari SF90

W świecie petrolheadów nastąpił kolejny przełom, a może dokładniej – pogodzenie się z pewnymi faktami

Bo jak inaczej nazwać moment kiedy Ferrari zapowiada hybrydę PHEV?

Od około roku po Włoszech oraz okolicach Nurburgring krążyły muły robocze Ferrari, które według świadków były wyposażone w silniki V8 i V6 oraz układy hybrydowe. Romans włoskiego producenta z elektryczność nie jest jednak nowością – LaFerrari posiada układ elektryczny do zwiększenia potencjału samochodu, ale i wieki temu bo w 2010 roku na taragch w Genewie pokazano “zieloną” odmianę 599 nazwaną “599 GTB HY-KERS”. Wtedy silnik elektryczny wspomagał potężne włoskie V12, a wspomagał go oszałamiającą mocą 100 koni. Wtedy celem włochów było obniżenie emisji CO2, dzięki użyciu technologii hybrydowej udało się to zrobić – zeszli o około 35%.
Czasy jednak się zmieniają i świat idzie do przodu.

Powrót do przeszłości

Poszedł na tyle do przodu, że Mercedes w tym czasie wypuścił w pełni elektrycznego SLSa, McLaren umożliwił w modelu P1 jazdę tylko z wykorzystaniem silników elektrycznych (zasię 45 km), Porsche wypuściło 918 Spyder, Koenigsegg czai się ze swoją Regerą, a NSX nie udaje że jest 100% spalinowy.

Ferrari pozostało trochę w tyle. LaFerrari nie dawała takich możliwości eko jazdy jak McLaren, ale system odzyskiwania energii działał w aucie dobrze. Jednocześnie rozwój i rozpropagowanie elektrycznego napędu (dziękujemy Elon!) poszło na tyle do przodu, że auta elektryczne i hybrydowe już nie tylko ugryzły kawałek toru, ale zjadły dość duży jego kawałek. I ciągle im mało. Włosi zareagowali szybko, testy zaczęły się zaraz po premierze LaFerrari. Muł roboczy na bazie 458 Italia, nazwany przez fanów marki “Dino” został dość szybko zauważony. Dino posiadał pod maską V6 oraz układ hybrydowy. Jak się okazło jakiś czas temu był to system plug-in.

Stradale, czyli droga

Od tygodnia czasu Ferrari droczyło się z fanami. Pokazywało zajawki nowego rewolucyjnego modelu dla marki. Wszyscy oczekiwali z niecierpliwością na to co pod kotarą howa Ferrari.

I w środę zaczęła się nowa droga dla Ferrari. Droga hybrydy.

SF90 Stradale to zupełnie nowe otwarcie, pierwsza w historii marki produkcyjna prawdziwa hybryda. Nowe dziecko stajni z Maranello jest dwumiejscowym sportowym coupe – to jest standard dla nich (GTC4 Lusso to wymóg rynku). SF90 też jest wymogiem rynku, wymagających zmian dla przyszłości całej marki. Jednak Ferrari jak to Ferrari, swoich korzeni nie porzuciło.

 

Dove stai andando Ferrari?

Za plecami kierowcy SF90 Stradale umieszczono klasyczne dla Ferrari V8. Moc? 800 koni. Szybką zmianę biegów zapewni 8-biegowa dwu sprzęgłowa skrzynia automatyczna. Napęd to klasyka “nowej fali”, czyli AWD.  “No i gdzie ten silnik elektryczny?”- zapytacie. Ano są. I to aż trzy – jeden umieszczony w komorze silnika miedzy skrzynią biegów i V8, dwa pozostałe przy przednich kołach. Ujarzmienie całej tej technologii zostawiamy komputerowi i czterem trybom działania. Dla fanów elektryczności najważniejszy będzie na pewno tryb eDrive. Wykorzystuje on silniki elektryczne o łącznej mocy aż 200 koni. Zasięg? 25 kilometrów przy maksymalnej prędkości 135 km/h. Jak samo Ferrari mówi – eDrive to tryb idealny do miasta. eTCS zadba o to aby auto nie wypadało z zakrętów, a wspomoże go dodatkowo Torque Vectoring (który w przypadku sportowych hybryd awd jest wręcz standardem) oraz znane system ABS/EBD. Z tą różnicą, że wszelkie systemy bezpieczeństwa wykorzystują dobrodziejstwo hybrydowe jakie daje SF90. Rozkład mas auta to 45 do 55 na rzecz tylnej osi.

System ICE, czyli „mózg”, który ogarnia wszystko za kierowcę, w razie potrzeby lub aktywacji odpowiedniego trybu pracy, takiego jak np. track, (który powoduje spięcie wszystkich silników elektrycznych dzięki czemu auto generuje zawrotne 1000 koni) sprawia, że kierownica w obsłudze będzie wyglądać trochę jak ta którą Vettel i LeClerc mają w swoim bolidzie.

Bella signorina

Nie tylko osiągi stoją za SF90. Za rzeźbę i perfekcjonizm SF90 odpowiada Flavio Manzoni oraz zespół inżynierów i artystów z Ferrari Styling Centre. Wymiary SF90 to 1,9 szerokości, 4,7m długości i nie całe 1,2 wysokości.  Auto nie należy do małych, ale są ku temu powody – a dokładniej jeden, który nazywa się aerodynamika. Linia jest tak poprowadzona aby opór powietrza był jak najmniejszy i jednocześnie zapewniał jak największy docisk. Aktywne tylne skrzydło, które naturalnie wychodzi z tylnych nadkoli, zwiększa docisk osi tylnej.
Łączna ilość miejsca na bagaż to zawrotne 94 litry – 74 litry bagażnika  z przodu i 20 litrów półki znajdującej się za głowami kierowcy i pasażera. SF90 Stradale waży 1570 kg.

O spalaniu samochodu jeszcze się nic nie mówi, ponieważ trwa proces homologacyjny

Buona macchina, ragazzi

SF90 Stradale zostało dopiero co zaprezentowane, a z tego co widzę to auto się sprzeda.
Co to znaczy dla środowiska? Dla fanów motoryzacji elektrycznej – dowód na to, że ta odnoga motoryzacji staje się coraz popularniejsza i że mariaż z benzyniakami nie boli. Dla fanów konwencjonalnej motoryzacji – Ferrari pokazuję, tak jak inne marki że się da i nie trzeba porzucać tego co przyśpiesza tętno, czyli pełnokrwistej wysokooktanowej zabawy.

Co my wszyscy zyskujemy? Dowód na to, że przyszłość nie musi być nudna.

Sukces sprzedażowy tego modelu może być gamechangerem, ponieważ nie było typowego auta sportowego, które nie byłoby z kategorii hiper, a super. Ferrari skoczyło na głeboką wodę z dmuchanymi rękawkami i tylko rekiny rynku zweryfikują ich decyzję. Osobiście jestem dobrej myśli.

PS od Autora

Jestem, a raczej byłem zatwardziałym paliwożercą. Obecnie – przekonuje się do elektryków, zachwyca mnie to jakie możliwości daje przyszłość, niekocznie Full-Electric, ale właśnie hybrydowa. Osobiście jeżdże RX-8 R3, planuję zakup elektrycznego motocykla. Mogę się nazwać Petrolheadem nowej generacji

Wojtek Szoka, Drive4Life

Komentarze (aby komentować zaloguj się na Facebook)

komentarzy

Do góry