W Ameryce wszystko jest większe / szersze : zestawy w fast-food’ach , drogi, ludzie
Nie inaczej jest z hybrydami – oto prawdziwy Amerykanin w wersji „eco”
PHEV po amerykańsku
Odkąd usłyszałem o zbliżającej się europejskiej premierze Nowego Explorera zacząłem się zastanawiać, jak właściwie projektanci i inżynierowie z Ford Motor Company wpadli na ten pomysł. Myślę, że wyglądało to tak: wezwali głównego projektanta i kazali mu tak zaprojektować napęd dla europejskiej wersji, by spełnić normy czystości spalin. Chciano też zachować odpowiednią dynamikę i dzielność, więc co zrobili? Dorzucili silnik elektryczny do 3.0 V6 Twin Turbo. W ten sposób powstał SUV (w USA klasyfikowany jako Medium Size… dobre sobie 😉 ) o mocy 457 koni mechanicznych i momencie obrotowym wynoszącym 825nM ! Wszystko to sprzęgnięto z 10 biegowym automatem znanym z Forda Mustanga GT oraz wyposażono w inteligentny napęd na 4 koła. Pewnie zastanawiacie się, po co komu taka moc i moment? Cóż, Explorer nie należy do najmniejszych: mierzy 504,9 cm długości, 228,5 cm szerokości (z lusterkami) i 177,8 cm wysokości, rozstaw osi to 302,5 cm.
Tak, auto jest bardzo wysokie, i osobom o wzroście poniżej średniego wzrostu może być nieco niewygodnie myć dach na myjni bezdotykowej. Zawsze można oddać go do myjni ręcznej 😉 Ja akurat wykorzystałem tu kolegę, który ma prawie 2 metry wzrostu 😀 Wygląd zewnetrzny jest kwestią gustu – ja osobiście lubię muskularny design typowy dla SUV z USA. Ten w Explorerze został nieco „unowocześniony” kształtem przednich i tylnych lamp. Niemniej jednak, cała bryła jest taka, do jakiej Ford przyzwyczaił fanów swoich „terenówek”. Testowana wersja to ST-Line – na polskim rynku występują jedynie ST-Line i Platinum. Różnią się one od siebie m.in. tapicerką,wstawkami we wnętrzu, kolorem przedniej atrapy (ST-Line ma czarną, natomiast Platinum otrzymał chromowaną), wzorem i kolorem felg (również w kolorze chromu w Platinum), reflektorami (Platinum ma Full LED) oraz ceną (ST-Line 372 700 PLN, Platinum 2 tysiące więcej). Tak, dobrze widzicie – Ford za ponad 370 000 zł. Czy warto? To już każdy z Was musi ocenić na podstawie naszego testu. Oczywiście zachęcamy do odbycia jazdy próbnej 🙂 Lista wyposażenia „naszego” egzemplarza (a także każdego innego ST-Line, bowiem nie tu czegoś takiego jak opcjonalne wyposażenie) jest okazała niczym sam samochód:
- 20″ obręcze kół ze stopów lekkich, częściowo lakierowane w kolorze czarnym
- 18″ koło zapasowe dojazdowe z obręczą stalową
- Reflektory automatyczne z systemem automatycznego sterowania światłami drogowymi Auto High-Beam
- Przednie światła przeciwmgielne w technologii LED
- Active Park Assist 2 – system automatycznego parkowania równoległego i prostopadłego oraz wyjazdu z równoległego miejsca parkingowego
- Ford EasyFuel – system bezkorkowego wlewu paliwa, zapobiegający zatankowaniu niewłaściwego rodzaju paliwa
- Czujniki parkowania z przodu i z tyłu
- System kamer 360 stopni z układem oczyszczania
- Dach panoramiczny otwierany, z roletą przeciwsłoneczną sterowaną elektrycznie
- Lusterka boczne sterowane, podgrzewane i składane elektrycznie, z obudowami lakierowanymi na czarno, ze zintegrowanymi kierunkowskazami LED, lampkami oświetlającymi podłoże oraz funkcja pamięci położenia
- Drzwi bagażnika otwierane elektrycznie i bezdotykowo
- Wycieraczki przedniej szyby sterowane automatycznie, z czujnikiem deszczu
- Dodatkowo przyciemniane szyby w tylnej części nadwozia
- Przednia szyba podgrzewana (Quickclear) z funkcją podgrzewania wycieraczek w pozycji spoczynku
- Pakiet przygotowujacy do montażu haka holowniczego
- Układ wydechowy z 2 podwójnymi, chromowanymi końcówkami
- Relingi bagażnika dachowego w kolorze czarnym
- System nawigacji satelitarnej MP3 z SYNC3, DAB+ i B&O
- 12.3″ kolorowy, konfigurowalny wyświetlacz na tablicy zegarów
- FordPass Connect z modemem GSM
- Klimatyzacja trzystrefowa z automatyczną regulacją temperatury oraz dodatkowym panelem sterowania dla tylnej części kabiny
- Przednie fotele podgrzewane oraz wentylowane, z regulacją temperatury
- Zewnętrzne fotele w drugim rzędzie podgrzewane, z podłokietnikiem na środku, składane na płasko i przesuwane niezależnie
- Fotele z tapicerką skórzaną perforowaną ciemną z czerwonymi przeszyciami
- Fotele w trzecim rzędzie składane i podnoszone elektrycznie (PowerFold), składane na płasko
- Ford MyKey® z funkcją programowania i przypisania do kluczyka ograniczenia: prędkości maksymalnej i maksymalnej głośności systemu audio oraz możliwość zablokowania deaktywacji systemów wspomagających bezpieczeństwo
- Active Noise Control – system aktywnej redukcji hałasu
- Ford KeyFree – system centralnego zamka z kluczem elektronicznym
- Adaptive Cruise Control ze Stop & Go i Lane Centering Assist – tempomat adaptacyjny z funkcją automatycznego zatrzymania i ponownego rozpoczęcia jazdy oraz funkcją utrzymywania pośrodku pasa ruchu
- Lampki do czytania w 2. i 3. rzędzie foteli
- Diody LED z elementami nastrojowego oświetlenia
- Kierownica podgrzewana, wykończona skórą, z czerwonymi przeszyciami, w stylizacji ST-Line
- Kierownica – manetki do zmiany biegów
- Lusterko wsteczne ściemniające się automatycznie
- Elektrycznie sterowane szyby przednich i tylnych drzwi, szyby przednich drzwi opuszczane i podnoszone jednym naciśnięciem przycisku
- Szyby w przednich drzwiach z dodatkową warstwą akustyczną
- Rolety przeciwsłoneczne dla pasażerów drugiego rzędu foteli
- Roleta zasłaniająca przestrzeń bagażową
- Bezprzewodowa ładowarka do smartfonów
- 2 złącza USB w tylnej części konsoli środkowej
- Konsola centralna z podłokietnikiem wykończonym skórą, schowkiem i uchwytami na kubki
- Konsola centralna z gniazdkiem 230V w tylnej części konsoli środkowej
- Osłony przeciwsłoneczne kierowcy i pasażera z przodu z lusterkiem i podświetleniem
- Nakładki na progi przednich drzwi w stylizacji ST-Line
- Welurowe dywaniki podłogowe w stylizacji ST-Line, w 1. i 2 rzędzie foteli
Amerykańska salonka
Jak można się spodziewać po wymiarach zewnętrznych, w środku nie braknie miejsca. Także dla osób w 3 rzędzie (nie, nie chodzi o wożenie ludzi w bagażniku – auto jest po prostu 7 osobowe). Co ważne, 3 rząd rozkłada się i składa… elektrycznie. Każdy na pewno zna powszechny stereotyp o tym, że auta z USA mają toporne plastiki i spasowanie „na oko”. Z przyjemnością odnotowałem, że tu tak nie jest. Materiały użyte do wykończenia wnętrza są dobrej jakości, choć skóra na fotelach mogłaby być lepsza. W testowanym egzemplarzu nie było widać jeszcze oznak nadmiernego zużycia, ale mimo wszystko Ford musi to dopracować. Podłokietnik kierowcy jest ogromny, miękki i … nieregulowany. Równie duży jest schowek w nim umieszczony. Ogółem schowki w najnowszym Explorerze mają pojemność ponad 100 litrów! Imponujące, prawda? Ciekawie rozwiązano miejsce na telefon (jednocześnie będące ładowarką indukcyjną)
Wróćmy na chwilę do przednich foteli. Jak przystało na „Jankesa” są wielkie i wygodne. Oferują także niezłe podparcie boczne. Niemniej jednak polubiłem je także z 2 innych powodów: funkcji masażu oraz podziału regulacji odcinka lędźwiowego na 3 strefy. Masaż niezależnie od wybranego rodzaju i intensywności jest bardzo przyjemnym doznaniem. Wszechstronna regulacja pozwala ustawić fotele idealnie pod swoje preferencje. Co istotne, także kierownica jest regulowana elektrycznie, dzięki czemu możliwe jest uruchomienie tzw. komfortowego dostępu. Po wyłączeniu zapłonu kierownica odsuwa się w kierunku zegarów, a fotel kierowcy w drugą stronę. Po uruchomieniu samochodu fotel i kierownica wracają do poprzednio ustawionej pozycji. Zewnętrzne miejsca w drugim rzędzie również można przesuwać przód- tył, oraz regulować pochylenie oparcia. Jest to oczywiście konieczność – jakoś trzeba wsiąść do trzeciego rzędu. Skoro mamy omówioną ilość miejsca dla kierowcy i pasażerów, to warto przytoczyć kilka liczb dotyczących przestrzeni bagażowej: przy rozłożonym trzecim rzędzie pojemność bagażnika wynosi 240 litrów. Przy „standardowym” układzie siedzeń – 635. Jeśli złożymy także siedzenia środkowego rzędu otrzymamy… prawie 2300 litrów! Not bad 😉
Centrum rozrywki
Wyjątkowo postanowiłem poświęcić osobny akapit na opis systemu infotainment oraz niektórych systemów wspomagających kierowcę. Może najpierw pomówmy o pozytywach. Auto wyposażono w Ford SYNC 3 z nawigacją, DAB+ oraz nagłośnienie Bang&Olufsen. Ten ostatni element jest najlepszy z całej trójki – brzmienie jakie dobywa się z głośników jest niesamowite! Oczywiście SYNC3 jest bardzo fajnym systemem, intuicyjnym, wyposażonym w Apple Car Play/Android Auto i posiadającym niezłą wbudowaną nawigację. Tylko dlaczego w Explorerze lubi się zacinać? W testowanej przez nas Pumie także był SYNC3, ale tam się to praktycznie nie zdarzało.
Działanie wirtualnych zegarów jest podobne jak w mniejszej siostrze – czasem się lekko przycinają, ale nie ma dramatu. Kolejna sprawa to dziwny podział ekranu – otóż niektóre aplikacje (Android Auto, widok z kamer 360) zajmują jedynie połowę ekranu. Czemu?! Przecież taki duży, pionowy ekran aż prosi się o lepsze wykorzystanie, szczególnie w przypadku kamer czy Google Maps. Jak już jesteśmy przy parkowaniu – plus za to, że kamery są wyposażone w system oczyszczania. Na minus niestety trzeba zaliczyć Active Park Assist 2. Może to kwestia miejsc, które wybierałem do parkowania, ale system ewidentnie nie radzi sobie z parkowaniem równoległym. Nie chodzi tu o prędkość, z jaką to robił. Chodzi o to, że samochód za wszelką cenę wjeżdżał kołami na krawężnik, lub też próbował zaparkować tak, by przy okazji uszkodzić powierzchnię felg. Dziwi mnie też brak HeadUp Display’a w aucie za prawie 400 tysięcy.
Kolos w ruchu
Jak rozpoznać kierowcę nowego Explorera? Po szerokim uśmiechu! Auto daje ogrom frajdy z jazdy, także tej bardziej dynamicznej i po krętych drogach. Jest to zasługą bardzo dobrze zestrojonego podwozia i napędu na cztery koła, zwanego tu Inteligent 4WD. Mimo swojej masy (prawie 2,5 tony masy własnej) i rozmiarów małego lotniskowca auto wyrywa do przodu dzięki ogromie mocy i momentu. Wg. producenta rozpędzenie się do 100km/h od zera powinno zająć 6(!) sekund. Nie mierzyliśmy tego, ale myślę, że jest to jak najbardziej realne. Jak przyśpiesza Explorer PHEV z zatrzymania? Po wcisnięciu pedału do oporu najpierw poczujemy, jak delikatnie przysiada na tylnej osi, po czym dostaniemy młotem w plecy i ani się obejrzymy mamy 90-100km/h! Idealny sposób, by zrobić „psikusa” nic nie podejrzewającym pasażerom lub kierowcy Golfa, który na Ciebie trąbi w milisekunde po zapaleniu zielonego światła na sygnalizatorze. Obie opcje sprawdziłem osobiście… 😉 Pan z Golfa IV pewnie do dziś się zastanawia, jakim cudem to się tak katapultowało do przodu.
Pewnie pomyślicie, że w mieście jazda takim kolosem to udręka. Owszem, manewrowanie w ciaśniejszych miejscach powoduje lekki stres (nawet mimo czujników i kamer). Warto też wybierać najszersze możliwe miejsca do parkowania. Niemniej jednak na widoczność w każdym kierunku nie można w żadnym wypadku narzekać! Jazda w trasie to sama przyjemność – wygodne fotele, nieźle działający „autopilot” i genialnie wyciszone wnętrze. Pewnego przyzwyczajenia wymaga „lewarek” (a właściwie pokrętło selektora) biegów. Co istotne – jeśli jesteście w pozycji „D” i otworzycie drzwi, skrzynia przełączy się w P. To co mnie bardzo cieszyło, to AutoHold, który ma „pamięć pozycji”. W większości auto, które testowałem funkcję tę trzeba każdorazowo aktywować po wyłączeniu zapłonu. Drobnostka, a jak cieszy 🙂 Obok selektora biegu, mamy drugie pokrętło do wyboru trybu jazdy – każde z nich nieco zmienia charakterystykę pracy skrzyni biegów i układu kierowniczego oraz reakcję na gaz. Osobiście większość czasu spędziłem w trybie normalnym, aczkolwiek na miasto dobrym wyjściem jest tryb Eco – samochód staje się mniej „narwany”. Kolejny interesujący nas przełącznik to tryb pracy układu hybrydowego – ogromna pochwała dla Forda za możliwość jazdy wyłącznie na prądzie, nawet po energicznym dodaniu gazu. Wyświetla się co prawda wtedy komunikat na zegarach, który prosi o zgodę na włączenie jednostki spalinowej, ale można go zignorować i cieszyć się jazdą #NaPrąd do 135km/h. Pozostałe tryby to automatyczny tryb hybrydowy, tryb utrzymania poziomu naładowania baterii oraz tryb wymuszonego ładowania baterii.
Spalanie? Tu „Amerykanin” pozytywnie nas zaskakuje – w ciągu całego testu zużył 10,4 litra benzyny na każde 100 kilometrów! Warto pamiętać, że „cykl testowy” to nie tylko jazda eko, ale także sprawdzanie dynamiki, pracy zawieszenia w szybciej pokonywanych zakrętach etc. Bardziej szczegółowo prezentuje się to tak:
– dynamiczna jazda miejska z bateria pełną w ok. 70 procentach – 3,1-3,4L/100km
– j/w, ale z pusta baterią – 11-12L/100km
– dość dynamiczna jazda „podmiejska” (prędkość max ok. 100-110km/h) – 8,3-8,5L/100km
– zasięg na pełnej baterii przy temperaturach bliskich zera, jazda miejska – ok 30-33km.
Pomiarów zużycia przy 120/140 km/h niestety nie zdążyliśmy zrobić – wybaczcie 😉
Podsumowanie
Jak zawsze podstawowym kryterium pozostaje kwestia, czy kupiłbym najnowszą odsłonę Explorera. Jeśli stać byłoby mnie na ratę leasingu/kredytu, a do tego miałbym go gdzie ładować w domu – tak. Owszem auto jest dośc pokaźnych rozmiarów, przez co jazda w mieście bywa męcząca, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Jego silnik i układ napędowy daje niesamowita frajdę, gdyż z powodu swojej sylwetki auto jest „sleeperem”. Nikt się nie spodziewa, że ten domek letniskowy na kołach potrafi dosłownie katapultować się do przodu! Do tego jest bardzo wygodny, przestronny i czuć w nim ducha amerykańskiej motoryzacji (mimo przystosowania go do restrykcyjnych norm UE).
Nie wierzycie? Sprawdźcie sami, najlepiej w salonie Ford Germaz we Wrocławiu – tylko nie płaczcie, kiedy trzeba będzie z niego wysiąść i zostawić go w salonie 🙂
Galeria: