AUTA

Okrągły stormtrooper z duszą przytulanki – Nissan Ariya AWD Evolve+

Na pierwszy rzut oka Nissan Ariya AWD Evolve+ wygląda jakby ktoś z działu stylistycznego Nissana zbyt długo oglądał „Gwiezdne Wojny” i postanowił stworzyć auto inspirowane szturmowcem, który lubi dobrze zjeść.

Masywny, zaokrąglony, bez zbędnej agresji – ten samochód nie próbuje udawać sportowca. On chce cię otulić. I trzeba przyznać – robi to naprawdę skutecznie.

Za użyczenie auta dziękujemy firmie Astara Polska – polskiemu importerowi marek Nissan, Mitsubishi oraz Isuzu

Wygląd: czysta przyszłość bez przesady

Nie ma tu żadnych chowających się klamek, pokrętnych ozdób ani chromowanych skrzydeł. Ariya wygląda nowocześnie, ale nie przestylizowanie. Pas przedni z charakterystycznym światłem LED, opływowe kształty i muskularna sylwetka dają poczucie obcowania z czymś solidnym i przemyślanym. To nie jest elektryk, który musi się popisywać. On już wie, że wygląda dobrze.

Wnętrze: wnętrzarska medytacja z welurem i dywanikami jak chmurka

Po otwarciu drzwi wita nas kabina, która spokojnie mogłaby konkurować z salonem Zen. Nie, nie przesadzamy. Miękkie jak szlafrok dywaniki, tapicerka przypominająca pluszaka z dzieciństwa i dyskretne, nastrojowe podświetlenie robią świetne pierwsze (i drugie) wrażenie.

Fotele są bardzo wygodne, wentylowane i podgrzewane, a automatyczne sterowanie ogrzewaniem siedzeń i kierownicy działa lepiej niż nasze decyzje życiowe zimą. Na deser – niemal całkowity brak piano black. Ktoś tam na górze naprawdę nas słuchał.

Do tego dwa 12,3-calowe ekrany – jeden przed kierowcą, drugi centralny – tworzą jedną, elegancką taflę. Obsługa? Intuicyjna, szybka i z bezprzewodowym Android Auto i Apple CarPlay. Nie trzeba klikać przez siedem podmenu, żeby zmienić temperaturę. A skoro mowa o klimie – automatyka działa bez zarzutu.

Przestrzeń: jest jej sporo, choć nie wszystko idealne

Dzięki płaskiej podłodze (hej, to w końcu elektryk), kabina Ariyi wydaje się większa niż sugerują jej wymiary. Przód – bajka. Tył – wygodny dla osób do około 180 cm wzrostu. Powyżej tego zaczynają się negocjacje z podsufitką. I warto dodać: tylna kanapa nie ma regulacji. Siedzi się jak się siedzi – całe szczęście wygodnie, ale bez opcji fine-tuningu.

Bagażnik? Ustawny, z regulowaną podłogą, łatwy do załadunku. Czy największy? Nie. Ale praktyczny – tak. Do tego bezdotykowo otwierana klapa działa za każdym razem.

Technologia i drobne smaczki

HUD wyświetlający prędkość i nawigację na szybie – działa dobrze. System kamer 360 – naprawdę niezłej jakości, a wirtualne lusterko znane z Leafa czy Megane ratuje sytuację, bo widoczność do tyłu jest taka sobie. Do przodu i na boki – bardzo dobra, duże lusterka boczne pomagają.

Autohold nie wyłącza się samoczynnie – co w świecie elektryków zasługuje na oklaski. E-Pedal? Działa fajnie… do 10 km/h, potem się wyłącza, więc w miejskim pełzaniu nieco traci sens. Ale mimo wszystko – to wygodne rozwiązanie.

Schowki, ładowarki i inne dziwactwa

Nie ma schowka w podłokietniku. Jest za to elektrycznie przesuwany środkowy schowek – designerski bajer, który działa pod warunkiem, że trzymasz palec na przycisku. Czy to wygodne? Średnio. Czy wygląda fajnie? Tak.

Ładowarka indukcyjna to kolejny przykład designu ponad funkcjonalność – umieszczona w miejscu niepraktycznym i nie działa dobrze z etui. Z kolei gniazda USB umieszczono głęboko na dnie tunelu – szkoda, bo dostęp do nich wymaga niemal medytacji w pozie żurawia.

Uchwyty na kubki? Zdecydowanie nie przepadają za wyższymi, wąskimi butelkami. Jeśli pijesz coś bardziej wyszukanego niż standardowa kawa w kubku 0,3 – licz się z niestabilnością.

Zużycie energii: bardzo przyzwoicie

Zima, trasa Siechnice – Jelenia Góra: 21,6 kWh/100 km. Powrót: 18,3. Wynik bardzo dobry, szczególnie biorąc pod uwagę napęd AWD, moc i masę pojazdu. W mieście spokojnie można zejść niżej, zwłaszcza przy płynnej jeździe. Bateria netto 87 kWh, wiec realnie 400 kilometrów do zrobienia. Ładowanie AC 11kW, DC 130kW … o ile jest powyżej 0. Poniżej zera bywały problemy z przebiciem granicy 90kW.

Audio Bose – trochę przereklamowane

No i teraz pora na kubełek letniej wody: system audio sygnowany przez Bose gra. Ale niestety – gra przeciętnie. Nie jest tragicznie, ale w aucie tej klasy i cenie człowiek spodziewa się większego „wow”. Tu jest bardziej „meh”.

Podsumowanie

Ariya to nie rewolucja, ale bardzo dobry kompan.

Nissan Ariya AWD Evolve+ nie próbuje nikomu udowodnić, że jest najbardziej sportowym, najszybszym, czy najbardziej prestiżowym elektrykiem na rynku. Ale wie, jak zadbać o kierowcę i pasażerów. Jest wygodna, cicha, dobrze wykonana i świetnie wyposażona. Ma kilka dziwactw ergonomicznych i nie wszystko zagrało idealnie, ale w codziennym użytkowaniu nadrabia stylem, komfortem i jakością życia na pokładzie. A to w końcu najważniejsze.

Nie jest to auto dla każdego. Ale jeśli szukasz elektryka z duszą, który wygląda jak szturmowiec, pachnie jak spa i prowadzi się jak miękka sofa z napędem na cztery koła – Ariya czeka.

 

Tekst: Bartek Teklak
Foto: Bartek Teklak/Marcin Drutko

 

Komentarze (aby komentować zaloguj się na Facebook)

komentarzy

Do góry