Trafiliśmy ostatnio na artykuł, w którym to pewien mieszkaniec Krakowa, walczy ze wspólnotą o możliwość ładowania swojej hybrydy z gniazd znajdujących się w hali garażowej. Wyborcza opublikowała artykuł pod znamiennym tytułem: „Samochodu w bloku nie naładujesz. Nawet jeśli chcesz pokryć koszty”.
treść oryginalnego artykułu znajdziecie tutaj:
http://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,24231359,samochodu-w-bloku-nie-naladujesz-nawet-jesli-chcesz-pokryc.html
Tytuł artykułu sugeruje, że nawet jak chcesz zapłacić za prąd to i tak „ciemnogród” nie pozwoli ci ładować samochodu, bo somsiady z zazdrości będą mówić „nie„. Nie inaczej jest też w treści artykułu:
„Pan Wiktor, mieszkaniec bloku mieszczącego się przy ul. Walerego Sławka, na początku sierpnia kupił samochód hybrydowy z możliwością doładowania go prądem z gniazdka. Auto zaparkował na parkingu podziemnym w swoim bloku z zamiarem tymczasowego ładowania samochodu z wykorzystaniem ogólnodostępnych gniazdek przy każdym miejscu parkingowym. Jak opowiada, po kilkunastu dniach prąd w gniazdkach zniknął, gdy ktoś – najprawdopodobniej z zarządu wspólnoty – wyłączył bezpiecznik. Wśród sąsiadów rozeszła się plotka, że doszło do przepięcia instalacji.”
Tłumacząc: Pan Wiktor kupił hybrydę i „tymczasowo” ładował się z gniazdka, z które płacą wszyscy. Kiedy sprawa wyszła, zaczęła się afera.
Czytając dalej, Pan Wiktor poszedł po rozum do głowy i zaczął szukać rozwiązania:
„Próbowałem ustalić jakieś rozwiązanie zarówno z zarządcą nieruchomości, jak i zarządem wspólnoty, ale się nie udało – mówi pan Wiktor. – Dostaję negatywną odpowiedź na każdą propozycję: czy osobne przyłącze, czy montaż licznika, czy poprowadzenie licznika bezpośrednio z mieszkania. Zarząd twierdzi, że podjęcie takiej decyzji przekracza ich uprawnienia. Jeśli pozwoliliby mi ładować samochód na ogólnodostępnym parkingu, to dopuściliby zmianę przeznaczenia części wspólnej nieruchomości. Na to potrzebna jest zgoda większości mieszkańców.”
Tłumacząc: Pan Wiktor wykonał właśnie ruch, który powinien zrobić na początku – szuka porozumienia.
Sprawa już idzie na dobry tor, ale…
„Po miesiącu od odłączenia gniazdek udało się wywalczyć ponowne przyłączenie prądu, ale zaczęły się inne problemy.Mieszkańcy boją się, że blok się zapali od zbytniego przeciążenia.”
Tłumacząc: ciemny masa nie rozumie jak się ładuje pojazdy elektryczne.
Jednak Pan Wiktor postanowił wytłumaczyć wszystko technicznie. Bardzo słuszny ruch, tylko w niewłaściwym czasie.
„Zdobyłem projekt budynku i pokazałem, że to niemożliwe. Kolejnym problemem jest to, że ludzie uważają, że czerpię bardzo dużo prądu, za który zapłacą wszyscy. Ale ja chcę zapłacić za ładowanie. Kupiłem osobny licznik, żeby dokładnie sprawdzać koszt ładowania. To wydatek rzędu 5-6 złotych za jedno ładowanie. Wielokrotnie prosiłem o wystawienie faktury za zużytą energię – również bezskutecznie. Pomimo tego przelałem 90 zł na konto wspólnoty za zużyte w okresie ostatnich czterech miesięcy 160 kWh.”
Tłumacząc: przecież zapłaciłem, czemu te somsiady tak się czepiają, przecież mówiłem też że będę chciał płacić w przyszłości!
„Sąsiedzi wiedzą jednak swoje. Wypinają kable i zostawiają nieprzyjemne liściki [pisownia oryginalna]: „Nie rozumie Pan po Polsku? Jak Pan nie może ładować to nie może! Może Pan się dołoży do mojego czynszu za ten prąd co Pan nielegalnie pobiera! Ja nie wyrażam zgody i nie wyrażę. Więc może trzeba zmienić samochód!”.”
Tłumacząc: Somsiady zazdroszczą mi hybrydy, że ja mogę się ładować a oni nie. Dieslem jeżdżą!
Sprawa zaczyna się coraz bardziej wyjaśniać, a to dzięki somsiadowi Jerzemu…
„Problem pojawił się, gdy pan Wiktor kupił sobie samochód hybrydowy i nie poinformował o tym nikogo – mówi pan Jerzy, sąsiad korzystający z tego samego parkingu. – Dopiero po kilku tygodniach jeden z mieszkańców zorientował się, że ktoś sobie regularnie ładuje samochód na koszt wspólnoty, i zrobił z tego aferę. Pan Wiktor wtedy zaczął się ubiegać o możliwość rozliczenia ładowania. Jeżeli planował zakup takiego samochodu i wiedział, że gniazdka są administracyjne i będzie chciał się do nich podłączać, to powinien wcześniej zainteresować się, jakie są możliwości techniczne budynku. Słyszałem o reakcjach innych sąsiadów i nie dziwię się ich desperacji – dodaje.”
Tłumacząc: aha, czyli sprawa trwała parę tygodni, aż sąsiedzi się zorientowali i powstało powszechne wzburzenie.
No ale Pan Jerzy to przecież też somsiad i on też zazdrości…
„Ale wie pani, jaki jest kolejny problem? – pyta pan Jerzy. – Pojawią się następne osoby z samochodami elektrycznymi, które też będą chciały na podstawie tego jednego przypadku doprowadzić swoją instalację. I w pewnym momencie dostaniemy wiadomość z elektrowni, że przydział energetyczny na nasz budynek się skończył i musimy z czegoś zrezygnować, np. części oświetlenia garażu albo wentylatora. I co wtedy? Potrzebna jest opinia projektanta, bo pojawią się kolejni roszczeniowi właściciele elektrycznych samochodów – postuluje.”
Tłumacznie: „Jeszcze inni somsiedzi bendom chcieć”
Sprawa się coraz bardziej wyjaśnia:
„Pan przedstawił kilka pomysłów, aby móc ładować auto, ale niestety wszystkie przekraczają zakres zwykłego zarządu, ponieważ ingerują w części wspólne nieruchomości oraz służą do indywidualnych potrzeb jednego z użytkowników, a nawet do celów zarobkowych, ponieważ Pan pracuje jako taksówkarz„.
Tumaczenie: Pan Wiktor to „złotówa”, która ładuje swoją hybrydę we wspólnym garażu!!! Somsiadu mu przeszkadzają.
Na koniec okazuje się, że jak trwoga to do…
„Pan Wiktor zgłosił sprawę do krakowskiego magistratu. Na razie czeka na odpowiedź.”
Komentarz #NaPrąd
Jak w kilku prostych i cwaniackich ruchach, zrazić do pojazdów elektrycznych mieszkańców całego bloku. Nie wiemy jak faktycznie przebiegała cała sytuacja. Możemy się tylko domyślać. Nie będziemy szukać też winnych, bo nie ma to najmniejszego sensu. Mamy jednak prostą, sąsiedzką radę. Radę, która przysłuży się wszystkim chcącym być w porządku wobec innych.
Rada
Zanim zaczniesz podkradać prąd ze wspólnego gniazdka – porozmawiaj z sąsiadami. Wytłumacz im jak działa samochód elektryczny. Jak przebiega jego ładowanie. Wytłumacz, że jest to proces bezpieczny. Zaproponuj wspólnocie, w której sam żyjesz, sensowne załatwienie sprawy. Pokaż kilku osobom swój samochód w garażu, żeby może i oni pomyśleli o zamianie swojego „klekota” na elektryczny bądź hybrydowy. Ale jak zabierasz się do tego od du*y strony to szkodzisz sobie, zrażasz swoich współmieszkańców, a przy okazji utrwalasz stereotyp jaki panuje na temat „taksiaży”. Najgorsze, że następnie ludzie utożsamiają sobie takie zachowanie z najmniej winnymi pojazdami elektrycznymi. Wsytd!
#Kamil
AKTUALIZACJA O KOMENTARZ PANA WIKTORA