Kojarzycie z ulic Honde E?
Ja też nie… a szkoda, bo to naprawdę ciekawy EV!
Za użyczenia auta do testu dziękujemy Honda Motor Europe Limited – importerowi marki w Polsce
Odrobinę historii
W 2017 roku Japończycy zaprezentowali swoją wizję miejskiego auta, naturalnie z napędem elektrycznym – Urban EV.
Jak widzicie aż tak bardzo nie różni się od egzemplarza produkcyjnego – ogólny kształt nadwozia tam, reflektory z przodu także. Port ładowania również w tym samym miejscu, pozostawiono również kamery zamiast lusterek bocznych. W Hondzie E mamy za to dodatkowa parę drzwi i niestety nie mamy wyświetlacza miedzy reflektorami 😉 Wyobraźcie sobie, co moglibyśmy pisać do innych kierowców!
W wielu publikacjach można znaleźć stwierdzenie, że design Hondy E to hołd dla pierwszego Civica. Długo sam tak myślałem, aż z błędu (częściowo) nie wyprowadził mnie mój sąsiad Jarek, który jest miłośnikiem aut japońskich. Pokazał mi zdjęcie modelu N600 i sami zobaczcie:
A teraz Civic 1 gen:
Moim zdaniem Honda E to swoista synteza designu Civica 1gen i N600, „podana” w nowoczesny sposób (reflektory full LED, bezramkowe drzwi).
Premium w środku
Skoro opowiedzieliśmy sobie o designie nadwozia, przejdźmy do wnętrza. Jak tylko otworzymy drzwi doznajemy efektu „WOW”. Po pierwsze dlatego, że ekstrawagancka deska rozdzielcza jest zdominowana przez 5 ekranów. Po drugie dlatego, że materiały użyte do jego wykończenia można określić jako „premium”.
Mamy tu materiał do złudzenia przypominający drewno – na jednej z zagranicznych witryn znalazłem informację, że jest to rodzaj miazgi drzewnej, formowanej do pożądanego kształu i wymiaru. Na fotelach (bardzo wygodnych!) i boczkach drzwi mamy miks ekoskóry i innych materiałów, przeszytych gustowną niebieską oraz brązowo-miedzianą nicią.
Ten sam materiał, który występuje na boczkach znajdziemy równiez na podłokietniku. Ciekawym smaczkiem są pasy bezpieczeństwa w kolorze brązowym, wyraźnie odcinającym się na tle reszty kokpitu.
Wnętrze jest zaskakująco przestronne jak na rozmiary auta (3.9 metra długości), bagażnik też jest akceptowalnej wielkości (171 litrów). To co muszę niestety skrytykować to dwie rzeczy: brak schowka na kable i brak dzielonej kanapy. Kable do ładowania musimy wozić w bagażniku, odczuwalnie zmniejszając jego wielkość. Dzielona kanapa przydałaby się przy wożeniu nieco większych rzeczy – nie musielibyśmy tracić obu miejsc z tyłu.
Jeśli chodzi o system inforozrywki to na początku wydaje się być mało intuicyjny, ale to też kwestia tego, że mamy tu aż 2 ekrany przeznaczone dla niego. Wymaga chwili przyzwyczajenia, ale dość szybko zaczniemy się nim posługiwać odruchowo. Warto pochwalić nagłośnienie w modelu E, jak i wygłuszenie wnętrza. W tej kwestii testowany model zostawia daleko za sobą inne auta tego segmentu. Fakt, cenowo również, ale o tym więcej w podsumowaniu. Z ciekawych gadżetów mamy tu … HDMI i gniazdko 230V 🙂 Można dzięki temu na przykłąd pograć sobie na konsoli, co sprawdzała już inna redakcja 😉
Pocieszny sprinter
Silnik miejskiej Hondy dysponuje mocą 153 koni mechanicznych i 315 Nm momentu obrotowego. Dzięki temu 100km/h osiagniemy w czasie poniżej 8.5 sekundy. Błyskawiczne rozpędzanie się mamy zapewnione do ok. 70km/h. Potem napęd „puchnie” i przyśpieszenie spada. Auto ma napęd na tył i tak, wiem o czym pomyśleliście 😉 Honda E można driftować, ale wymaga to wyjęcia bezpieczników od kontroli trakcji i stabilizacji toru jazdy. Osobiście nie próbowaliśmy tego, ale wynikało to z troski o udostępniony nam egzemplarz.
Zawieszenie jest zestrojone dość sztywno, co w połączeniu z fabrycznym ogumieniem (Michelin Pilot Sport 4) powoduje, że kusi nas, by nieco poszaleć 😉 Prawda jest taka, że to auto idzie jak przyklejone w zakrętach. Aby zadziałały systemy wspomagające naprawdę trzeba się postarać!
Honda E jest bardzo zwinna w swoim naturalnym habitacie – mieście. Średnica zawracania rzędu 9.2 metra robi wrażenie! Wrażenie robia też świetnej jakości kamery 360 stopni, któe w sumie są zbędne w tak niedużym i łatwym do wyczucia aucie 🙂 Mamy też… system automatycznego parkowania. Serio, w aucie, które można schować do kieszeni 😀 Muszę nadmienić, że system ten jest najsprawniejszym z jakim miałem kiedykolwiek styczność, w dodatku potrafi też wyjechać z miejsca parkingowego. Jak już przy kamerach jesteśmy – pewnie zauważyliście, że auto nie ma tradycyjnych lusterek prawda?
Jakość obrazu z kamer-lusterek jest oczywiście bez zarzutu, niezależnie od pogody,czy pory dnia. Rozwiązanie prawie idealne – gdyby ekrany były nieco wyżej było 100/100. Rozumiem, że zostały zlicowane z resztą ekranów na desce rozdzielczej z powodów wizualnych.
„W trasę elektrykiem?! Paaanie, idź Pan w ….”
Taka reakcja jest całkiem uzasadniona w przypadku Hondy E – auto to typowy mieszczuch i nie ma co się oszukiwać, że nadaje się w trasę. Jasne, można to zrobić – tak jak ja, kiedy stwierdziłem „aaa pojedziemy z Warszawy do Wrocławia”. Dałem radę, nie musiałem wzywać lawety. Jedynie trasa zajęła mi 6,5 godziny. Jazda z prędkościami max 110km/h + cztery ładowania po średnio 35-40 minut każde. Oczywiście nie jest to krytyka z mojej strony – wiedziałem na co się piszę 😉 Co ważne – pod domem wysiadłem… zrelaksowany 🙂 Serio, to taka przewrotna przyjemność, taki „slow ride” 😉
W trasie auto zużywa chore ilości prądu – niczym nadzwyczajnym jest widok 20-21kWh/100 km przy predkości 120km/h. Nie byłbym sobą, gdybym nie zabrał małego EV na Trasę Pomiarową i wypadła ona następująco: do Jeleniej Góry: 16,8kWh/100km, do Siechnic 13,7kWh/100km. Przypomnę, że Trasa Pomiarowa prowadzi z Siechnic do Jeleniej Góry i na powrót do Siechnic przez A4 oraz DK5 i DK3. Mamy więc przekrój prędkości od 50km/h w terenie zabudowanym do 140km/h na fragmencie A4.
W mieście auto zadowala się 11-14kWh/100km, co też nie jest niskim wynikiem ,ale pozwala przejechać ponad 200km bez ładowania. Jak na auto tej wielkości zużycie jest dość wysokie i nic na to nie poradzimy 😉 Auto ma baterię 28,5kWh netto, która (ciekawostka!) jest podgrzewana i chłodzona! Ładowanie AC 6.6kW, DC ~50kW. Port umieszczono z przodu, co jest jego wadą i zaletą. Zaletą, gdyż kabel zawsze sięgnie, a wadą, gdyż kąt pod jakim jest umiejscowiony utrudnia „zapięcie” wtyku CCS. Powoduje to problemy z nawiązaniem połączenia z ładowarką. Recepta jest prosta – dociskamy kabel tak długo, aż nie zacznie się ładowania.
Podsumowanie
Standardowo zadałem sobie pytanie: czy kupiłbym Hondę E Advance? To zależy…
Jeśli kupowałbym auto z myślą, że ma być jedynym autem w rodzinie – zdecydowanie i bezapelacyjnie nie.
Jeśli szukałbym auta do miasta, które da sporo radości z jazdy, które będzie cieszyło mnie swoją estetyką – gdzie podpisać papiery?
Auto w testowanej wersji kosztuje ponad 150k zł. Czy to dużo, czy mało – kwestia zasobności portfela i kryteriów wyboru.
Tekst i foto: Bartek Teklak