AUTA

Český hybrid – test Skoda Superb Combi iV L&K

Skoda i jej flagowy model Superb są dobrze znane w Polsce

Praktycznie od początku bytności na polskim rynku ten model był chętnie wybierany przez władze, nie tylko na najwyższym szczeblu, ale także na samorządowym.

Za użyczenie samochodu do testu dziękujemy Skoda Auto Polska

Laurin&Klement

Tą nazwą czeski producent zwykł oznaczać najbardziej luksusowe wersje wyposażenia swoich modeli. Bierze się ona z historii marki Skoda –  chodzi o przedsiębiorstwo założone w 1895 przez ślusarza-mechanika Václava Laurina i księgarza, później przemysłowca, Václava Klementa. Zaczynali oni od produkcji rowerów i motocykli, by w 1905 roku zaprezentować swój pierwszy samochód. Gdzie w tym wszystkim Skoda? Otóż w owym czasie Skoda była… koncernem metalurgiczno -zbrojeniowym 🙂 W 1925 roku wykupiła ona markę stworzoną przez Panów Laurina i Klementa. Szukali partnera po pożarze, który rok wcześniej strawił ich zakłady w Mlada Boleslav (gdzie do dziś znajduje się fabryka, a także muzeum marki). Przejdźmy jednak do teraźniejszości – skoro jest to wersja L&K, to zapewne można oczekiwać dobrego wyposażenia. Zgadza się i marka tu nie rozczarowywuje. W standardowym wyposażeniu znajdziemy tu m.in. światła Top LED Matrix, pełen pakiet asystentów jazdy, trójstrefową klimatyzację, pakiet Phone Box (ładowarka indukcyjna i wzmacniacz sygnału GSM) czy … dźwiękochłonne szyby przednie. Jeszcze ciekawiej prezentują się opcje, które zostały wybrane przy konfiguracji naszego auta testowego. Mamy tu takie „gadżety” jak: Pakiet TRAVEL ASSIST HIGH z VIRTUAL COCKPIT ( o którym napiszę więcej nieco później), dwuramienną podgrzewaną kierownicę (pięknie się prezentuje!), czy fotel kierowcy wyposażony w funkcje grzania, wentylacji oraz masażu.

Cena? Za testowany egzemplarz w przepięknym kolorze Race Blue Metallic trzeba zapłacić równo 210 000 zł. Ktoś powie „Panie, 210 tysięcy za auto z kurą na masce?!” Cóż, z pewnych opcji można (ale nie zawsze warto) zrezygnować. Większość z nich ma wpływ na wygodę podczas jazdy w długiej trasie, a do tego właśnie został stworzony Superb.

Ostre linie

Kiedyś auta w nadwoziu kombi, szczególnie te z segmentu D, kojarzyły się z samochodami wygodnymi, acz niekoniecznie porywającymi designem. Na szczęście od jakiegoś czasu producenci lepiej przykładają się do projektowania brył bardziej pakownych wersji. Tak też jest w przypadku testowanego Superb’a – III generacja po liftingu prezentuje się bardzo nowocześnie, dynamicznie. Agresywna linia przednich świateł współgra z kanciastymi liniami przedniego grilla oraz zderzaka. Dalej mamy maskę z widocznymi przetłoczeniami oraz ostro narysowane lusterka boczne . Linia boczna jest bardziej typowa dla auta tego segmentu, natomiast tylny pas jest tak zaprojektowany by był maksymalnie spójny designersko z przodem. Mamy tu tylne światła (oczywiście także full LED) nawiązujące kształtami do przednich, nowy znaczek marki w postaci dużego napisu SKODA oraz chromowana listwę, która łączy ze sobą tylne oświetlenie pojazdu. Do tego 19calowe czarne felgi, które mimo dość mało wyszukanego wzoru pasują do koloru nadwozia. Dla niego wybraliśmy właśnie ten egzemplarz z parku prasowego – sami zresztą zobaczcie jak on się prezentuje na zdjęciach, nawet w pochmurny zimowy dzień…

Niech stanie się jasność

Całe oświetlenie Skody wykonano w technologii LED – zarówno przednie światła, jak i tylne, a także przeciwmgielne. Pomijając wpływ na design auta, są one po prostu bardzo skuteczne. Do tego efektowne dynamiczne kierunkowskazy – nie znam osoby, która przejdzie obojetnie obok Superba stojącego z włączonymi światłami.

Każdy, kto jeździ w trasie po zmierzchu doceni ich skuteczność. Jak sama nazwa wskazuje są to światła matrycowe, a więc nie musimy rezygnować z porządnego „doświetlenia” drogi w obawie o oślepianie innych kierowców.  Autem zrobiłem ok. 1000 kilometrów i ani razu nikt mi nie mrugał, że „daje po oczach”. Co ważne, każda wersja wyposażeniowa z napędem hybrydowym ma właśnie takie światła!

Český ráj

Przejdźmy do tego, co jest bardzo istotną kwestią w samochodach tej klasy – wnętrza i poziomu komfortu. Wnętrze jest znacznie bardziej stonowane względem nadwozia. Postawiono tu na wysokiej jakości materiały, dobre spasowanie oraz dość konserwatywny design. Tapicerka kokpitu jest dwukolorowa, z ozdobnymi listwami imitującymi drewno. Oczywiście nie ma możliwości, byśmy zapomnieli o tym, w jakiej wersji wyposażeniowej się znajdujemy. Charakterystyczne logo Laurin&Klement znajdziemy na wieńcu kierownicy, ozdobnej listwie przed pasażerem z przodu oraz na oparciach foteli.

Jeśli przy fotelach jesteśmy – są niesamowicie wygodne, świetnie wykonane, są podgrzewane, wentylowane i nawet mają masaż. Ja wiem, że to nie jest sportowa wersja Sportline, ale czemu fotele w wersji L&K są pozbawione jakiegokolwiek trzymania bocznego?! Osobiście wybrałbym też inny kolor tapicerki – jasna jest bardzo elegancka i gustowna, jednak utrzymanie jej w odpowiednim stanie i czystości nie jest proste. Ogrzewane są również skrajne miejsca na tylnej kanapie.  Nie mogę również nie wspomnieć o dwuramiennej, opcjonalnej kierownicy. jest przyjemnie miękka, układ przycisków jest w gruncie rzeczy dobrze znany każdemu, kto miał ze Skoda jakikolwiek dłuższy kontakt. Do tego nietypowy (jak na aktualne trendy) design i oczywiście podgrzewanie.

Po co kupuje się kombi zamiast sedana/liftbacka? Głównie z powodu pojemnego bagażnika. Hybrydowy Superb Combi również nie ma czego się wstydzić, choć ma o 150 litrów mniejszy bagażnik względem wersji z „tradycyjnym” napędem.  Z rozłożoną tylną kanapą mamy 510 litrów, po jej złożeniu uzyskujemy 1800 litrów. Nie jest to mało, tym bardziej, że kable do ładowania mają swój „dedykowany” schowek pod podłogą bagażnika. Klapa ma naturalnie napęd elektryczny, tu ma także dołożone bezdotykowe otwieranie/zamykanie, co się po prostu przydaje. Działą dość dobrze, jak już się nabierze wprawy 😉

Simply clever – o dodatkach słów kilka

Jak przystało na auto tej klasy, zostało ono wyposażone w szereg „gadżetów”, które mają umilić nam podróż. Mamy tu naturalnie Android Auto i Apple Car Play oraz ładowarkę indukcyjną. Jest też mój ulubiony Virtual Cockpit oraz adaptacyjny tempomat sprzężony z  pakietem Travel Assist High. Czym jest ten pakiet? Otóż umożliwia on włączenie nam „dodatkowego trybu”, w którym zadana prędkość będzie regulowana nie tylko względem poprzedzającego nas samochodu, ale także od rozpoznanych znaków i tego, jak kręta droga jest przed pojazdem. Oprócz tego mamy oczywiście aktywnego asystenta pasa ruchu etc. Jak dla mnie „must have” w takim aucie. Auto posiada również regulowane zawieszenie DCC – w trybie Comfort można nabawić się choroby morskiej, serio! Jeśli chodzi o infotainment mamy tu system z nawigacją COLUMBUS. Za nagłośnienie odpowiada system Canton – nie mamy do niego żadnych zastrzeżeń. Zimą za to docenimy wspomniane wcześniej ogrzewane fotele, kierownicę oraz przednią szybę! Ktoś wpadł na dobry pomysł i wyłożył boczne kieszenie miękkim materiałem – dzięki temu nic nie lata i nie stuka w czasie jazdy! Kolejnym przemyślanym drobiazgiem jest specjalna „wkładka” w uchwycie kubka z przodu, która umożliwia odkręcenie butelki jedną ręką. Mamy też mały plastikowy uchwyt na bilecik parkingowy przy słupku A obok kierowcy.  Drobne gadżety, ale przydatne!

Pewne zastrzeżenia mamy za to do płynności działania samego infotainmentu – miewał „zwiechy”, czasem też długo ładował profil użytkownika (raz nawet nie załadował, problem znany min. z nowej Octavii i Kamiq). Jest też obsługa gestami – bywało, że system nie reagował, albo reagował z dużym opóźnieniem. Nie są to niestety jedyne wady, jakie zauważyliśmy podczas testu – skrzynia DSG nawet w trybie Sport nie grzeszyła prędkością działania. Przypuszczamy, że wynika to z oprogramowania stosowanego w skrzyniach przeznaczonych do egzemplarzy PHEV. Dziwi nas także brak HUD – jest to przyjemny dodatek, który ma także spory wpływ na bezpieczeństwo jazdy. Wiemy, że nie każdy go lubi, ale mógłby być jako pozycja na liście opcjonalnego wyposażenia.

Jazda #NaPrąd

Skoro omówiliśmy już kwestie „statyczne” czas przejść do najprzyjemniejszej i najciekawszej części – wrażeń z jazdy. Po zajęciu odpowiedniej pozycji za kierownicą ( co jest łatwe dzięki rozbudowanej regulacji foteli), wrzucamy „D” i wyjeżdzamy z parkingu, na którym stoi mnóstwo pięknych „prasówek” 🙂 Auto nie jest małe (4,86 metra długości, 1,86 szerokości), ale dzięki dobrej widoczności w każdym kierunku oraz oczywiście czujnikom parkowania nie ma z tym najmniejszego problemu.  Ustawiamy auto w tryb Comfort (w końcu to kombi klasy D) i… szybko ustawiamy w tryb Normal. Inaczej byłby konieczny postój na „przewietrzenie się”.  Do „bujającego” trybu wracamy dopiero na A2 i tam jest już ok. Auto chętnie przyspiesza jak przystało na 214 koni i 330 Nm momentu obrotowego.  Ze względu, że po odbiór auta zgłosiliśmy się później, niż było to planowane, na A2 ustawiamy tempomat na 140km/h i od razu sprawdzamy wyciszenie wnętrza. Absolutnie nie mamy do czego się przyczepić!

Jakie spalanie uzyskaliśmy na trasie Warszawa- Siechnice k. Wrocławia? 8,6 litra/100km. Czemu tak dużo? Otóż byliśmy ciekawi, ile zużyje przy wymuszonym ładowaniu baterii za pomocą silnika spalinowego 🙂 W dniu zwrotu auta mieliśmy pełne baterie na starcie i zużycie spadło do 7.1 litra na trybie automatycznym napędu hybrydowego. Podobne pomiary zrobiliśmy w mieście i jeśli mamy puste baterie (i chcemy je naładować do pełna – wiemy,  że nikt tego nie robi.) to musimy przygotować się na spalanie nawet 9,5 litra na 100 kilometrów miejskiej jazdy. W przypadku pełnych baterii i jazdy w trybie automatycznym zużycie spada do ok. 6,5 litra. Oczywiście jazda hybryda typu plugin po mieście zakłada, że będziemy poruszać się wyłącznie na prądzie. W takim też trybie uruchamia się Skoda, jeśli mamy choćby 1 procent baterii.  Niestety nie można auta „zablokować” w trybie elektrycznym – mocniejsze dodanie gazu od razu aktywuje 1.4 TSI drzemiące pod maską. Jeżdżąc oszczędnie, przy temperaturach ok. -10 stopni Celsjusza na prądzie przejeżdżaliśmy 37-43km. Producent deklaruje 62km latem. Myślę. że cięzko będzie przekroczyć 52-54km. Może latem weźmiemy Superba iV w wersji Sportline i to sprawdzimy? 

Podsumowanie

Czy warto kupić Skodę Superb Combi w wersji Plugin Hybrid? I tak, i nie.

Tak, jeśli macie gdzie ją ładować w domu/pracy lub najbliższej okolicy.

Nie, jeśli  nie macie dostępu choćby do 230V. Chyba, że pogodzicie się ze spalaniem zwiększonym nawet o 3 litry/100 kilometrów w trybie ładowania za pomocą silnika spalinowego. Jasne, można jeżdzić w trybie automatycznym na praktycznie pustej baterii… ale czy po to kupuje PHEV, by nie korzystać z uroków jazdy bezemisyjnej? Oczywiście nie twierdzimy, że hybrydowy Superb to auto bezsensownie zaprojektowane. Jest bardzo wygodnym, pakownym samochodem, który do tego daje pewną dozę frajdy z jazdy dzięki zawieszeniu DCC. Cena jest dość wysoka, ale otrzymujemy pojazd, który jest wyposażony we wszystko co tylko możliwe (poza nieszczęsnym HUD’em), pieknie zaprojektowany i w najpiękniejszym lakierze w palecie marki.

 

Komentarze (aby komentować zaloguj się na Facebook)

komentarzy

Do góry