MOTOCYKLE

Diavel Na Prąd ? – Alrendo TS Bravo

Niedawno testowaliśmy jeden z najbardziej kultowych e-moto – Zero S

Teraz w nasze ręce wpadł Alrendo TS Bravo z imponująca baterią 17,4kWh

Za użyczenie motocykla do testu dziękujemy firmie Voltage Bikes z Poznania – jedynemu i najlepszemu dealerowi marki Alrendo w Polsce

Pomysł na markę

O marce Alrendo nie wiadomo zbyt wiele – wg. informacji na ich stronie są grupa entuzjastów motoryzacyjnych, którzy za cel postawili sobie produkcje motocykli elektrycznych, które budzą równie wielkie emocje, jak ich spalinowe odpowiedniki. Stąd też nie dziwi taki, a nie inny design bohatera testu. Ekipa ze sklepu Voltage Bikes wyjaśniła, że jeden z założycieli marki jest zakochany w swoim spalinowym Ducati Diavel, natomiast drugi jest miłośnikiem lakieru Nardo Grey, stad podobny kolor w palecie modelu TS Bravo.

Osobiście również jestem wielkim fanem Ducati Diavel, dlatego jestem absolutnym zwolennikiem designu TS Bravo. Motocykl bardzo przykuwa uwagę i nie krzyczy „Patrzcie jestem elektryczny!”. Na tym nie kończą się zalety e-moto od Alrendo. Motocykl ma kanapę na wysokości 760 mm, więc jest odpowiednie nawet dla niższych motocyklistów i motocyklistek. Waga to aż 245kg, jednak wyważenie i nisko położona kanapa powodują, ze motocykl jest bardzo łatwy w opanowaniu. Podczas manewrów na parkingu możemy posiłkować się tzw. biegiem pełzającym – motocykl porusza się wtedy z minimalna prędkością (około  3-4km/h) . Mamy tez bieg wsteczny 🙂 

Motocykl prezentuje się nowocześnie także pod względem oświetlenia – mamy tu full LED, co jest nie tylko efektowne, ale tez efektywne. Mamy także w pełni cyfrowe zegary – niestety, bardzo długo się uruchamiają i są przeciętnie widoczne w mocnym słońcu (być może jest to kwestia naklejonej folii).

Dobra pozycja

To co zauważymy zaraz po tym jak dosiądziemy TS Bravo, to fakt, ze siedzisko jest wręcz ultra wygodne! Sama pozycja za sterami motocykla jest bardzo komfortowa – wysoko poprowadzona kierownica, wyprofilowana i wspomniana kanapa. Jest ona czymś pomiędzy pozycja typowa dla ścigacza/nakeda, a „rozwaleniem się jak żaba na liściu” charakterystycznym dla cruiserów.

Fabrycznie zamontowano także crashpady oraz naprawdę spore lusterka (przy tym całkiem ładne). Poprawia to nasze i motocykla bezpieczeństwo – nie musimy obawiać się o skutki tzw. parkingówek oraz widzimy co dzieje się za nami, czy na sąsiednim pasie. Jak wiadomo – jeżdżąc na motocyklu musisz mieć oczy także w d..ie, bo kierowcy nie zawsze zwracają uwagę na jednoślady. To, co w ergonomii Alrendo TS Bravo mi się nie podoba to uklad dźwigni hamulca, który ja nazywa „skuterowym” – chodzi o to, ze do hamowania używamy wyłącznie dłoni, nie mamy dźwigni hamulca tylnego pod prawa noga. Nie jestem zwolennikiem tego typu rozwiązania, o wiele bardziej odpowiada mi ten z motocykli Zero.

Jeśli przy hamulcach jesteśmy – są one naprawdę wydajne i łatwe do wyczucia. Mamy oczywiście na pokładzie ABS i CBS, co jest tak naprawdę standardem w nowych motocyklach. 

No to jazda

Czas na najważniejszą część testu czyli jak się jeździ „elektrycznym Diavelem”. Oczywiście określenie „Diavel” odnosi się tu wyłącznie do stylizacji – pamietajmy, ze to odpowiednik spalinowej 125ki. Moc ciągła wynosi tu 11kW (zgodnie z przepisami dla homologacji na kat. B/A1). Moc szczytowa to co innego: do dyspozycji dostajemy 20kW, czyli ok.27 koni mocy. Nie jest więc to taki „agresor” jak testowane wcześniej Zero S 11kW, które miało aż 44kW:

 

Zero ściemy – Zero S 11kW

TS Bravo jest bardzo zwinny mimo wysokiej masy i jazda nim to sama przyjemność. Choć do „setki” rozpędza się w 8 sekund, to wcale nie mamy poczucia jazdy wolnym motocyklem. Do jakiś 60 km/h rozpędza się niewiele wolniej niż znacznie mocniejsze motocykle spalinowe, dopiero później czuć, że napęd Alrendo „puchnie”.  Swoją droga mamy tu bezobsługowy napęd pasem zębatym. Prędkość maksymalna to 135km/h i jest ona jak najbardziej osiągalna.

Zasięg ważna rzecz

Na pokładzie mamy baterie 17,4 kWh, z których 15 kWh jest dla nas dostępnych. Przekłada się to na deklarowany zasięg około 430 kilometrów w mieście ( nie przekraczając 50 km/h), 278 km w cyklu mieszanym (przy 80 km/h) i 160 km przy jeździe z prędkością 120 km/h. W praktyce realny zasięg przy jeździe z Vmax 80-85 km/h to jakieś 210-230 kilometrów.

Ładowanie jest realizowane za pomocą złącza Type2 o mocy maksymalnej ograniczonej do 3.8kW. Pozwala to na naładowanie motocykla w pełni nawet w ok. 4 godziny. Problemem jest tu oprogramowanie układu kontrolującego ładowanie, które bardzo wolno przetwarza sygnały z ładowarki i część stacji ładowania zwraca błąd „przekroczenie czasu na połączenie”. Z naszych testów wynika, ze najlepiej sprawdzały się stare, dobre stacje Efacec, które są używane miedzy innymi przez GreenWay. To co jest irytujące, to brak informacji o chwilowym/średnim zużyciu energii.

Podsumowanie

Alrendo TS Bravo można kupić za około 50000 PLN. Czy to dużo? To zależy.  Patrząc na ceny spalinowych 125ccm – całkiem sporo. Patrząc na ceny e-moto z homologacją na kategorię B – umiarkowanie 🙂  Za tę kwotę otrzymujemy wygodny motocykl o ciekawej prezencji, z wystarczającym zasięgiem także na wycieczki poza miasto. Do tego ładowanie za pomocą złącza Typu 2. Osobiście kupiłbym, bo daje masę frajdy + zapewne niebawem wyjdzie aktualizacja oprogramowania, która rozwiąże problem z handshake podczas ładowania. 

Tekst i zdjęcia: Bartek Teklak

 

Komentarze (aby komentować zaloguj się na Facebook)

komentarzy

Do góry