Nowa Corolla w nadwoziu sedan umie zmieniać ludzi
Gdybyście jeszcze 2 tygodnie temu powiedzieli „Ta nowa Corolla w sedanie jest spoko”, wyśmiałbym Was i nazwał stetryczałymi dziadkami… a potem musiałbym odszczekać wszystko.
Auto do testu użyczyła wypożyczalnia Odkryj Auto – dziękujemy!
W końcu…
… kompaktowy sedan japońskiego producenta wygląda tak, że nie mam ochoty wydłubać sobie oczu. Serio, poprzednia generacja Corolli przyprawiała mnie o przygnębienie. Nowa, dwunasta już, odsłona modelu wygląda natomiast bardzo dobrze. Ba, nawet powiedziałbym, że świetnie! Odważnie narysowany przód, który przechodzi w stosunkowo mocno pochyloną przednia szybę podoba się każdemu, kogo pytałem. Jest to podyktowane oczywiście aerodynamiką, co przekłada się na spalanie (o którym napiszę więcej w drugiej części testu). Zarówno z przodu, jak i z tyłu największe wrażenie robią… lampy. Tylne są po prostu ładne i gustowne, natomiast przednie mogę uznać za jedne z najładniejszych i najlepiej dobranych do ogólnego designu nadwozia
A zwała się „ergonomia”
Kokpity w Toyotach zawsze były dobrze wykonane i zaprojektowane „z głową”. Nie grzeszyły za to wyglądem. Do końca życia będę pamiętał, jak bardzo wizualnie odrzucał mnie kokpit w Aurisie II HSD. Zawsze się zastanawiałem, jak można dać tak brzydki kokpit do ładnego auta… Dobrze, że i tę lekcję projektanci Toyoty odrobili należycie. Na pochwałę zasługuje również nowy interfejs systemu inforozrywki Toyota Touch 2. Jest przejrzysty, działa bardzo płynie i co ważne, ma fizyczne przyciski! Przeprojektowano także komputer pokładowy i teraz jest on praktycznie idealny. Na szczęście zrezygnowano tutaj z selektora trybu jazdy „wbudowanego” w komputer pokładowy, na rzecz fizycznych przełączników „Drive Mode” i „EV mode”.
Oczywiście to nie tak, że wszystko w tym aucie jest dobrze przemyślane. Japończycy nie uchronili się przed mniejszymi i większymi wpadkami. Te mniejsze to nadmiar wstawek w kolorze piano black – ok, są ładne i gustowne, ale momentalnie się brudzą i rysują. Wątpię, by te na tunelu środkowym „dożyły” przebiegu rzędu 20000 kilometrów bez rysek. Kolejna mała wada to umieszczenie portu USB tuż obok kolana pasażera. Stawiam 100 zł, że to będzie jeden z pierwszych uszkodzonych elementów we wnętrzu. Dużą wadą jest natomiast konieczność aktywowania auto hold i tempomatu/ogranicznika prędkości po każdym zgaszeniu samochodu. Ok, tempomat/ogranicznik mogę przeżyć, ale auto hold?! Toyota, serio nie da się tego zrobić jak należy?
W następnej części testu dowiecie się :
– czy e-CVT nadal powoduje ból uszu?
– czy Corolla nadaje się w trasę i ile przy tym pali?
– jaką dodatkową funkcję ma tylna kanapa?
#Bartek