Słowem wstępu
Jesteśmy zdania, że w świecie motoryzacji istnieje pewna grupa aut, które już są, bądź niebawem będą, ikonami motoryzacji. Jest to pojęcie niezależne od tego, czy silnik jest zasilany benzyną, olejem napędowym, czy prądem. Dlatego postanowiliśmy stworzyć cykl „Ikony motoryzacji. Bo kręci nas nie tylko #NaPrąd”
Kaijū (jap. 怪獣 kaijū ) – japońskie słowo znaczące dosłownie „dziwną bestię”
Skąd taki tytuł wpisu?
Nissan GT-R Black Edition to auto, które ma niejako 2 twarze – z jednej strony potrafi być wygodnym „daily” (wg. słów właściciela), z drugiej potrafi wystraszyć niedoświadczonego kierowcę. GT-R potrafi być właśnie taką dziwną bestią, która straszy i pokazuje kły.
Kilka suchych danych (choć pewnie każdy fan japońskiej motoryzacji zna je na pamięć 😉 ):
- Silnik Nissan VR38DETT (3.8 litra, V6 twin-turbo)
- Moc: 550 koni przy 6400 obr./min
- Moment obrotowy 632 Nm. dostępne w zakresie 3200-5800 obr./min
- Napęd 4WD (ATESSA ET-S Pro)
- 0-100 km/h – 2.9 sekundy
Egzemplarz, którym miałem okazję jeździć jest jedynym w Polsce (a możliwe, że w Europie) z napędem wyłącznie na tył.
550 rączych koni + RWD = o k*rwa ;- )
Dokładnie to powiedziałem podczas przyspieszania. Jeśli nie miało się okazji prowadzić auta tylnonapędowego o mocy powyżej 400 KM, to wrażenie jest wręcz obłędne.
Tak samo obłędne dla mnie jest to, że gdy jechałem troszkę ponad 100 km/h i dodałem mocno gazu, to tył zaczął mi delikatnie uciekać. Wtedy po raz 2 padło „o k….” 🙂
Nie znaczy to oczywiście, że tego auta nie da się prowadzić – auto jest bardzo posłuszne, co chwilę wcześniej udowodnił mi właściciel tego potworka.
We wnętrzu bestii
Nie będę się rozwodził nad tym ile miejsca jest w środku, jak jest wykonany kokpit itp., gdyż … nie o to chodzi w tym samochodzie 🙂 Niemniej jednak w środku udało się upchać 2 dorosłych 180 cm+ (z przodu), z tyłu natomiast zasiadłem ja (165 cm wzrostu) oraz niewiele niższe dziecko w wieku szkolnym 😉
Na tym zakończę krótki test – Was natomiast zapraszam do odwiedzenia stron obu fotografów, którzy wykonali dla Nas zdjęcia: Kacper Pruchnicki oraz Mariusz Dejneka. Dzięki Panowie ! Osobne podziękowania należą się Sławkowi „Virnikowi” – wielu z Was na pewno pamięta go z tras Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. To właśnie jego GT-R’em miałem przyjemność jeździć 🙂
#Bartek