AUTA

Mustang Mach-E – czy coś poszło nie tak?

Ostatnie 3 lata w świecie motoryzacji w 90% opierają się o “gorące” nowości elektryków i hybryd, które mają zdominować rynki różnych rejonów Ziemi

Problem w tym, że tylko część z tych premier ma naprawdę realne szanse zaistnienia pośród setek innych aut o takim napędzie

Co zatem skłoniło inżynierów Forda do stworzenia tego absurdalnego auta?

Słowa takie jak “Mustang” i “Ekologia” czy “Prąd” zupełnie nie idą ze sobą w parze. Przecież do Mustanga niezbyt pasuje nawet EcoBoost, a co dopiero silnik elektryczny! Tymczasem świat dowiaduje się, że wkrótce w salonach pojawi się On – Ford Mustang Mach-E. Ale z drugiej strony, skoro Ford wprowadza coś takiego, to na pewno jest przemyślana decyzja. Może więc nie jest to absurd?

Pamiętajcie – to, że piszemy o autach elektrycznych i darzymy je sympatią, nie oznacza, że jesteśmy fanami Grety Thunberg. Są auta, których elektryfikować się nie powinno, dlatego pierwsze spojrzenie na elektrycznego Mach-E, zmieszane było z tęsknotą za starym, dobrym 1966 Mustangiem Fastback. Po dokładniejszej analizie, dochodzimy jednak do wniosku, że Mach-E to nie profanacja legendy, a ciekawe połączenie nowoczesności i klasyki.

Tak – Mach-E to nie coupe, tylko SUV-coupe

Bez trudu można dopatrzyć się charakterystycznych dla Mustanga detali, ale czuć tutaj ducha futuryzmu. Jak na SUVa wygląda całkiem nieźle, mimo to ciągle widzimy w nim klasyczne coupe. Niestety ciężko się do tego przyzwyczaić, więc dla fanów marki tym bardziej będzie to trudne to zaakceptowania. My jednak patrzymy na niego przez pryzmat całkiem nowego auta i wtedy pogląd się zmienia.

Najmocniejsza odmiana, czyli GT będzie dysponować mocą 465 KM i momentem na poziomie 830 Nm. Silniki elektryczne w tej wersji będą umieszczone na obu osiach, więc napęd przekazywany będzie na 4 koła. Osiągi? 0 – 100 w czasie poniżej 5 sekund i ok. 600 km zasięgu (WLTP).

Najsłabsza wersja wyposażona będzie tylko w jeden 255 konny silnik napędzający tylną oś. Baterie o pojemności 75 kWh pozwolą na przejechanie dystansu 450 km. 0 – 100 w czasie ok. 8 sekund. Prędkość maksymalna zostanie ograniczona do (zaledwie) 180 km/h. Jakby nie patrzeć to całkiem przeciętne wyniki w porównaniu do innego amerykańskiego konkurenta – Tesli. 

Jeśli już o Tesli mowa, to we wnętrzu Mustanga Mach-E możemy zauważyć jeden istotny szczegół, który zdecydowanie nawiązuje do pionierskiej marki. To 15,5 calowy ekran stanowiący centrum zarządzania całym autem. System operacyjny to popularny SYNC, tym razem 4 generacji. Uwagę przyciąga fizyczne pokrętło sprytnie wbudowane w wyświetlacz. Tego u konkurencji jeszcze nie widzieliśmy. Na pokładzie Mustanga nie zabraknie też nagłośnienia Bang&Olufsen.

 Całe wnętrze nie wygląda przesadnie futurystycznie – raczej pasuje do standardów 2020 roku. Zaletą niewątpliwie jest duża przestrzeń, a to dzięki umiejscowieniu baterii w podłodze. Zyskujemy dzięki temu również dwa bagażniki, o bardzo dobrych parametrach.

Podsumowując – opisywanie tego auta nie było przepełnione ekscytacją. Z jednej strony musimy pamiętać, że to coś innego niż klasyczny Ford Mustang. Jako SUV jest bardzo przyzwoitym samochodem. Z nazwy już trochę gorzej. Zostaje tylko się nim przejechać i wtedy snuć prawdziwe wnioski. W salonach pod koniec 2020 roku.

Poniżej reklama Forda z Mach-E w roli głównej:

Komentarze (aby komentować zaloguj się na Facebook)

komentarzy

Do góry