Arrinera…. Polacy nie powiedzieli ostatniego słowa
Jak podaje dziennik.pl, już w marcu ruszyła budowa polskiej odpowiedzi na Rimaca (tutaj więcej). Już w zeszłym roku planowała budowę w pełni elektrycznego supersamochodu. Polską markę poznaliście dzięki modelowi, o którym było głośno kilka late temu tj.: Hussarya.
Parametry
Podczas rozmowy z dziennik.pl Piotr Gniadek (Prezes Arrinera S.A.) poinformował, ze plany Arrineray #NaPrąd są dość obiecujące. Nadwozie pojazdu ma być wykonane z kevlaru oraz włókna węglowego, a napędzać ją mają cztery silniki elektryczne. Zapowiadana moc to aż 1609 KM. Przyśpieszenie od 0 do 100 ma wynosić tylko 2s. 200 km/h osiągniemy już po 6 s. Akumulatory mają mieć pojemność 120 kWh. Zasięg pojazdu ma wynosić 450 km na jednym ładowaniu.
W planach jest również wykorzystanie technologii drive by wire. Jest to system, który steruje pojazdem bez wykorzystania połączeń mechanicznych. Dodatkowo Arrinera ma rozpoznawać i skanować kierowcę. Ma to pozwolić na zmianę ustawień auta w zależności od zasiadającego kierowcy.
Cena?
Auto ma trafić na rynki bliskiego wschodu oraz krajów azjatyckich. Cena ma wynosić 1,6 mln dolarów, czyli około 5,5 mln zł. Arinnera ma być bardzo ekskluzywna, ponieważ w planach jest wyprodukowanie tylko 99 sztuk. Pierwszego prototypu możemy się spodziewać gdzieś w granicach 2 lat.
Jak to będzie?
Polska firma pozycjonuje się w konkurencji do superelektryków takich jak Rimac C_two czy Koenigsegg Regera. Play są bardzo ambitne. Na papierze i w zapewnieniach firmy samochód prezentuje się bajecznie. Chce się zapytać czy nie aż za bajecznie?
Zdaniem Ekipy #NaPrąd
Naszym marzeniem jest by, Arrinera odniosła sukces równie wielki jak Rimac. By super auto #NaPrąd podbiło rynek światowy. Obawiamy się tego, co w Polsce jest często normą. Huczne zapewnienia, piękne projekty, a na końcu wychodzi jak zawsze. Ciągle w pamięci mamy Ursus Elvi w wersji prototypowej i to, co mamy dostać w produkcji. Trzymamy kciuki za ten projekt i bacznie będziemy mu się przyglądać. Wierzymy w Was!