Zakup skutera elektrycznego kojarzy się ze sporym obciążeniem budżetu
Czy aby na pewno? Zapraszamy do testu najtańszego skutera na polskim rynku.
Za użyczenie pojazdu do testu dziękujemy Barton Motors
Tanio… ale czy dobrze?
Cóż nie ukrywajmy – przy cenie wynoszącej 4699 PLN trzeba być gotowym na pewne kompromisy. Nie oznacza to oczywiście, że Energy rozsypuje się w rękach. Jest spasowany dobrze, plastiki są niezłej jakości. Jasne, słychać pewne trzaski, które wydają się głośniejsze przez to, że mamy tu zasadniczo bezgłośny napęd. W spalinowych konkurentach z tej półki cenowej też byśmy je słyszeli, gdyby nie wycie silnika – chyba każdy kojarzy ten charakterystyczny dźwięk „pierdzika pięćdziesiątki”. Istotną kwestią jest wygoda siedziska – tu nie mogłem mieć żadnych zastrzeżeń. Kanapa jest wygodna i to dla dwóch osób. Przyznam się szczerze, że nie próbowałem jazdy z „plecaczkiem”, ale producent zapewnia, że było to testowane i nie ucierpiał podczas tego skuter, ani też nikt z podróżujących 😉 Zawieszenie wygląda na solidne i jest tak zestrojone, że faktycznie może się to udać. Jedna rzecz, która już na początku wywołała u mnie uśmiech to malowanie, które może kojarzyć się z marką…Kawasaki 😉
Przyjemność z jazdy
Miałem obawy, jak będzie sprawował się napęd i bateria. Ku mojemu zaskoczeniu nie miałem powodów do narzekania. Silnik umieszczony w tylnym kole dysponuje mocą 1600W i jest to moc wystarczająca do dość dynamicznej jazdy w zatłoczonym mieście. Poza miastem jest gorzej, ale bądźmy szczerze, kto kupuje motorower (bo tak jest homologowany Energy) do podróży poza miastem? Zasilanie zapewnia akumulator 72V o pojemności 20Ah, dzięki czemu przewidywany zasięg to 50km. W praktyce można z niego „wycisnąć” ok 6% więcej – maksimum, które mi się udało uzyskać to 53 kilometry przy bardzo delikatnym obchodzeniu się z „gazem”. Skuter waży 110kg, ale dzięki nisko położonemu środkowi ciężkości jeździ się przyjemnie – jest zwrotny i szybko reaguje na ruch manetką przyśpieszenia. Oczywiście mowa tu o reakcji na najmocniejszym, trzecim trybie. Pozostałe są dobre do ekstremalnego eco-drivingu, lub dla kogoś, kto stawia pierwsze kroki na dwóch kółkach. Ciekawostką jest to, że w cenie otrzymujemy tempomat (całkiem przydatny do jazdy po mniej zatłoczonych ulicach) oraz… alarm.
Łyżka dziegciu
Wady zawsze się znajdą – nie inaczej jest tutaj. Nie mam tu na myśli materiałów użytych w tym pojeździe – te są stosownej jakości do ceny pojazdu. Tak naprawdę jedyna rzecz, która nieco psuła radość z jazdy to ciężkie do wyczucia hamulce (choć może to była cecha akurat „mojego” egzemplarza).
Podsumowanie
Czy za 4699 warto kupić Bartona Energy? Jeśli nie przeszkadza nam wykonanie stosowne do ceny – tak. Na pewno jest to tańsza alternatywa dla skutera 50ccm napędzanego benzyną – Energy zużywa 4 kWh na 100 kilometrów, czyli jak łatwo policzyć kosztuje to nieco ponad 2zł (tyle co pół litra benzyny przy aktualnych cenach). Pomijam już oszczędności na wymianach oleju etc.