Ikony motoryzacji. Bo kręci Nas nie tylko #NaPrąd.

Generator frajdy – Ford Focus ST Mk4

Dopiskiem „ST” Ford oznacza usportowione wersje najpopularniejszych modeli w swojej historii

W przeszłości mieliśmy między innymi Mondeo ST220, aktualnie mamy Fiestę i właśnie Focusa

Za użyczenie auta do testu dziękujemy wypożyczalni OVERSPEED z Wrocławia

Sports Technology

ST to akronim od Sports Technology. Usportowiona odmiana popularnego auta kompaktowego marki Ford jest obecna od pierwszej generacji. W 2002 roku zaprezentowano wersję ST170. Oprócz pakietu stylizacyjnego spore zmiany zaszły w mechanice – wprowadzono jednostkę Duratec, która została opracowana wspólnie z legendarnym Cosworthem. Zmodyfikowano głowice, dodano zmienne fazy rozrządu (VCT), zmienną długość kanałów w kolektorze dolotowym i podniesiono stopień sprężania. Z silnika o pojemności 1998 cm³ uzyskano 172 KM i 195 Nm.

Wróćmy jednak do naszych czasów i testowanego Forda Focusa ST czwartej już generacji. Z jego pradziadkiem łączy go napęd na przednia oś i ogrom frajdy, jaka towarzyszy każdej przejażdżce. Różni ich silnik – zamiast dwulitrowego Durateca mamy 2.3 litrowego EcoBoosta. Tak, tego samego, który jest montowany w Mustangu. Co prawda tu generuje „tylko” 280 koni, ale zdecydowanie to wystarczy!

Pozytywna strona Focusa

Już sam kolor (Fury Orange – jakże trafna nazwa!) powoduje uśmiech na naszej twarzy. Uśmiech ten stopniowo powiększa się w miarę odkrywania kolejnych detali nadwozia oraz wnętrza. Zdecydowanie Ford odwalił kawał dobrej roboty w trakcie projektowania tej generacji.

Oczywiście nie samymi wrażeniami estetycznymi człowiek żyje – w końcu istotą posiadania hot hatcha jest możliwość zabrania go na zakręty i „upalania”. Przy tym nie musimy rezygnować z pewnej dozy praktyczności – mamy co prawda obniżone, sztywniejsze zawieszenie, czy opony o niższym profilu. Wszystko to powoduje pewien „uszczerbek” na komforcie.

Niemniej jednak Focusem ST jeździ się tak jak zwykłą wersją. Nie musimy obawiać się wjazdu na przeciętną polską drogę 😉 W dalszych wyjazdach pomagają również bardzo wygodne fotele renomowanej marki Recaro. Nie dość, że wygodne, to trzymają stosownie do „natury” wersji ST.

Natura ST

Środowiskiem naturalnym Focusa ST są kręte, górskie serpentyny. Tam w pełni docenimy świetnie zestrojone zawieszenie, żwawo wkręcający się silnik, precyzyjną skrzynię biegów czy wydajny układ hamulcowy. Jazda „eSTekiem” po zakrętach jest naprawdę uzależniająca! Szczególnie, że układ wydechowy w trybie „Sport” wydaje z siebie radosne „pierdy” i strzały 🙂 Nad naszym bezpieczeństwem czuwają rozliczne systemy, które uratują naszą skórę, kiedy nieco przecenimy swoje umiejętności. Do tego Focus ST wyposażony jest elektronicznie sterowaną „szperę”. Z poczucia „dziennikarskiego obowiązku” podam średnie spalanie w trakcie całego testu, które minimalnie przekraczało 8 litrów. Ale czymże jest nawet dwukrotnie wyższe spalanie, przy ogromie frajdy generowanej podczas jazdy?!

Minusy Focusa

Cóż, nie ma aut idealnych 🙂 W każdym aucie można znaleźć wady, jednak w przypadku Focusa są one akceptowalne. Największy zarzut, jaki mam wobec Focusa ST Mark IV to dziwny pomysł, by rzeczy typowe dla hot hatchy jak shift light (kontrolka sugerująca optymalny moment zmiany biegów), rev matching (czyli automatyczny międzygaz przy redukcji) czy launch control (procedura startu) były… opcjami. Dokładniej rzecz ujmując są składowymi pakietu Performance, gdzie oprócz nich znajdziemy elektronicznie regulowane zawieszenie, dodatkowy tryb Track czy czerwone zaciski hamulców).

Na siłę można przyczepić się jeszcze do twardości plastików na drzwiach, czy do tego, że nie ma tu możliwości osobnej regulacji „trybu” pracy wydechu jak w Mustangu GT (gdzie tryb pracy wydechu można modyfikować niezależnie od „trybu pracy silnika”)

Podsumowanie

Mimo, że jestem fanem motoryzacji #NaPrąd, Focus ST Mk4 miałby swoje miejsce w moim garażu marzeń. Jestem ogromnym i wieloletnim fanem rajdów samochodowych i Focus ST to dla mnie spadkobierca chlubnej rajdowej historii modelu. Jasne, w poprzedniej generacji mieliśmy bardziej radykalny model RS, który jednak był dość „uciążliwy” jako daily car. Focus ST łączy oba światy i w całkiem niezłym stylu.

Jeśli zaś mi nie wierzycie… sprawdźcie sami! Jest to bardzo łatwe dzięki wypożyczalni OVERSPEED – wystarczy skontaktować się z nimi i wziąć Focusa chociaż na jeden dzień – lojalnie ostrzegam, że uzależnia! 🙂

 

Komentarze (aby komentować zaloguj się na Facebook)

komentarzy

Do góry