AUTA

Profanacja? – Cupra Leon ST Plug-In Hybrid

Co widzicie oczami wyobraźni, słysząc znajomo brzmiące słowo „Cupra”?

Zapewne praktycznego hothatcha/hotkombi( 😉 ), mknącego po krętych górskich drogach, strzelającego z wydechu przy każdej redukcji.

Za udostępnienie Cupry do testu dziękujemy firmie Motorpol z Wrocławia – dealerowi marek Cupra, Seat, Skoda oraz Volkswagen!

Diabeł tkwi w szczegółach

Historii samej marki Cupra nie będę opisywał, gdyż jest ona dobrze znana. Warto wspomnieć, że to nie tylko sportowe wersje modeli marki-matki czyli Seata. Mają w swojej ofercie także model zaprojektowany od zera – Formentor, ale o nim może innym razem 😉 Skąd w ogóle wziął się „kult” Cupry? Otóż stąd, że wcześniej najbardziej sportowe wersje popularnych modeli (Ibiza, Leon) miały właśnie ów dopisek „Cupra”. Słynęły one z łączenia (pozornie) dwóch różnych światów – codziennego użytkowania samochodu i świetnego prowadzenia podczas bardziej dynamicznej jazdy.

Czym jest zatem „szczegół” wspomniany przez nas wcześniej? Otóż każda Cupra była wyposażona w dość przyjemnie i rasowo brzmiący wydech. Tu niestety tego nie uświadczymy. Wersje PHEV wyposażona jest bowiem w silnik 1.4 TSI, którego po prostu nie słychać na zewnątrz 😉 Wewnątrz to co innego, ale o tym później. Do tego auto jest nadwoziu kombi, które sugeruje bardziej rodzinny charakter samochodu. W sumie czemu nie, są przecież rodziny, które lubią pokonywanie zakrętów w iście rajdowym stylu 🙂

Ewolucja wyglądu

Jeśli porównamy Cupre Leona ST z poprzednia (ostatnią) generacją Seata Leona Cupra ST to stwierdzimy, że nie zdecydowano się tu na bardzo radykalne zmiany – i bardzo dobrze! Największe zmiany dotknęły tyłu. Wiele osób uważa design tylnych świateł za dość kontrowersyjny, często krytykując jego podobieństwo do koreańskiej konkurencji. Osobiście jestem fanem nowego wyglądu hiszpańskiej marki w modelu Leon, niezależnie od wersji.

Oczywiście Cupra różni się pewnymi detalami od zwykłego Leona. Najbardziej widoczne są te w kolorze dedykowanym dla marki – miedzianym. W testowanym egzemplarzu kolorem tym są pokryte logo producenta, końcówki wydechu (oczywiście atrapy) oraz elementy felg. W mojej ocenie wygląda to bardzo rasowo, szczególnie w połączeniu z lakierem Magnetic Tech Metallic. W naszej ocenie wygląd nowej Cupry Leona to mocne 9/10. 

Naprawdę, nie znalazłem osoby, która by powiedziała, że Cupra jest brzydka! Dość agresywny przód w połączeniu z dynamiczną (jak na kombi segmentu C) linią boczną oraz kontrowersyjnym, acz atrakcyjnie narysowanym tyłem nadwozia – to musi wypalić 🙂

Sport w środku

Pierwsze co rzuca nam się w oczy po otwarciu drzwi to całkowicie przeprojektowana deska rozdzielcza (względem poprzedniej generacji) oraz naturalnie sportowe, półkubełkowe fotele. Także w środku znajdziemy wiele elementów w kolorze miedzi – przeszycia, elementy dekoracyjne, drobne detale. Czy nam się to podoba? Oczywiście, jeszcze jak! Wróćmy na chwilę jeszcze do foteli – oprócz tego, że zapewniają świetne trzymanie boczne, to są po prostu wygodne. Do tego posiadają pewien mały detal:

Jak my uwielbiamy takie detale! Samo wnętrze (na szczęście) oparło się modzie na przenoszeniu wszystkiego na przyciski dotykowe (jak w autach z rodziny ID Volkswagena). Panel sterowania światłami / ogrzewaniem szyb czołowej i tylnej jest żywcem wyjęty z wcześniej wymienionych EV niemieckiego koncernu, ale działa dobrze, więc nie traktujemy tego jako wadę. Spasowanie kokpitu również jest bardzo dobre, ale mamy drobne zastrzeżenia do niektórych materiałów użytych do jego wykończenia. Plastiki na szczycie drzwi są miękkie, ale sprawiają wrażenie takich z dużo tańszego modelu. Tak samo listwa ozdobna przed pasażerem – kto wpadł na pomysł, żeby dać tam plastik, który nieudolnie udaje coś, czego nawet nie jesteśmy w stanie rozpoznać? Już mogli dać tam plastik imitujący włókno węglowe – bardziej pasowałoby do charakteru samochodu. 

Oczywiście będziemy narzekać na porzucenie standardowych portów USB na rzecz tych w standardzie C. Fakt, tu sprawę ratuje w pewnym stopniu gniazdo „zapalniczki” w podłokietniku. Sam podłokietnik jest regulowany, przez co każdy dopasuje go sobie do swoich potrzeb. Pewnie uznacie, że się czepiamy, ale czemu w standardzie nie ma fizycznego przełącznika trybów jazdy? Tak, można dokupić sobie opcjonalna kierownicę z przyciskami Cupra i Start/Stop Engine. Skoro można było zrobić ten przycisk na kierownicy, to w desce rozdzielczej też chyba by się zmieścił? 😉 Generalnie wnętrze auta jest świetnie wykonane, z bardzo dobrych materiałów (poza nielicznymi wypunktowanymi wcześniej) i ma swój „klimat”. Warto wspomnieć o takim drobnym gadżecie, jak uchwyt do pasów na skrajnych tylnych miejscach – dzięki temu unikamy wkurzającego stukania klamry o plastik!

Rajdowe kombi

Oczywiście nadwozie typu kombi jest wybierane także z powodów praktycznych i tak jest w tym przypadku – 470 litrów bagażnika przy 5 miejscach siedzących to całkiem ładny wynik. Pojemność możemy zwiększyć prawie o 1000 litrów składając tylną kanapę. Co istotne, wygospodarowano również mały schowek na kable do ładowania pod podłogą bagażnika. Jasne, nikt nie kupuje Cupry tylko po to, być mieć ładne kombi 🙂 Kupuje się ją, by móc uzasadnić żonie/mężowi zakup sportowego auta o mocy ponad 200 koni – „Tak Kochanie, ma ponad 200 koni, ale patrz jaki wygodny w środku, a jaki duży bagażnik ma!”. 

W przypadku odmiany hybrydowej dodatkowym argumentem jest niskie spalanie – w naszym cyklu pomiarowym udało nam się zejść do 3,6 litra/100km. Oczywiście było to na fragmencie z Jeleniej Góry do Wrocławia i w dodatku z pełną baterią. Jak już o baterii mówimy – udało nam się z niej wycisnąć 42 kilometry zasięgu przy jeździe głównie pozamiejskiej i temperaturach 4-7 stopni Celsjusza. Not bad huh? 🙂 Na trasie do Jeleniej Góry jechaliśmy z pustą baterią i w rzęsistym deszczu. Efekt? 6,8 litra/100km.

Zaraz powiecie „Ok, auto jest praktyczne, ekonomiczne. Ale gdzie tu frajda z jazdy, tak charakterystyczna dla Cupry?” Ależ oczywiście, że jest ona obecna. To nie jest nudny Plug-in, którego prowadzenie usypia w ciągu pierwszych 2 kilometrów od ruszenia. Włączcie tryb Cupra, a sami się przekonacie 🙂 Leon zaczyna się wtedy zachowywać jak nastolatek, któremu rodzice dali szlaban na komputer za słabe oceny. Niby dalej wygląda tak samo, ale zaczyna się wydzierać. Szkoda tylko, że słychać to jedynie w środku – w trybie Cupra z głośników słyszymy dźwięk przypominający V8… Drodzy Hiszpanie, serio?! Jasne, można to nieco obejść ustawiając odpowiednio poszczególne opcje w trybie Individual (wszystko na Cupra, jedynie dźwięk silnika zostawiamy Comfort). Jako, że mamy tu adaptacyjne zawieszenie DCC, zmiana trybu jazdy wpływa również na nie. Jego praca jest stosowna do wybranego trybu – w Comfort jest przyjemnie i wygodnie, jak w typowym rodzinnym kombi. W Sport jest już odczuwalnie sztywniejsze, acz dalej można nim podróżować po typowych polskich drogach. W trybie Cupra natomiast auto zaczyna przypominać trochę gokarta. Na pokładzie mam również „szperę” XDS, która jest elektronicznie sterowana i jej praca również jest zależna od wybranego trybu jazdy.

Podsumowanie

Jak zawsze kluczowe pytanie brzmi: „Czy kupiłbyś testowany samochód?” Odpowiedź brzmi: „Bezapelacyjnie!”.  Pewnie powiecie „Przecież to nie jest prawdziwa Cupra, nawet nie słychać jak jedzie! Profanacja!”.  Jasne, brak „popcornu” z wydechu może stanowić wadę. Jednak zanim definitywnie skreślicie „eko-Cuprę”, pójdźcie do najbliższego salonu tej marki i weźcie ją na jazdę próbną. Jeśli jesteście z Wrocławia lub okolic, zapraszam Was do salonu firmy Motorpol. Wcześniej napiszcie do mnie, podrzucę Wam parę fajnych miejscówek 😉

Galeria:

 

Komentarze (aby komentować zaloguj się na Facebook)

komentarzy

Do góry