Półmetek testu już za nami
Czy po 4 dniach z wersją 62kWh uważam, że jest dużo lepsza od „zwykłego” Leafa? Zapraszam do tekstu!
Za użyczenie pojazdu dziękujemy Nissan Sales Central & Eastern Europe – importerowi marki Nissan w Polsce
Półmetek testu wersji 40kWh znajdziecie tutaj:
Kocha, czy nienawidzi?
Ciężko uznać EV od Nissana za samochód budzący skrajne emocje. Oczywiście, nie jest też tak, że jeżdżąc nim umieramy z nudów. „Liść plus” jest zdecydowanie autem poprawnym i…sympatycznym. Jest jak taki Twój kumpel, który niby niczym się nie wyróżnia, ale można na nim polegać i dobrze czujesz się w jego towarzystwie.
Plusy
Największym plusem wersji E+ jest zasięg. W końcu można pozbyć się „charge anxiety”! Jak wiecie, lubię testować auta elektryczne w zimie, gdyż mogę w ten sposób sprawdzić je w warunkach, które z zasady nie są zbyt sprzyjające dla samochodów #NaPrąd. W trakcie testu odbyłem 4 dłuższe przejażdżki testowanym egzemplarzem i ani razu nie bałem się, że nie dojadę do ładowarki lub celu. Więcej szczegółów będzie w następnych wpisach! W zimie bardzo docenimy podgrzewane fotele, tylną kanapę oraz kierownicę. Do tego mamy największą zaletę większości EV czyli pre-heating 🙂 Miłym dodatkiem jest podwójne wyjście USB dla pasazerów drugiego rzędu.
Minusy
Jeśli miałbym już się do czegoś przyczepić to do dwukolorowej tapicerki we wnętrzu testowanego egzemplarza. Wygląda pięknie i nadaje elegancji wnętrzu Liścia, ale utrzymanie odpowiedniego stanu takiej tapicerki może być ciężkie. Duży minus należy się także za brak podłokietnika w drugim rzędzie i stosunkowo wysoki tunel środkowy. Minusem, który zauważyłem przy dłuższej jeździe podczas obfitych opadów śniegu i temperaturach ok. -10 stopni jest…przymarzajaca klapka od gniazd ładowania. Wyjechałem autem z garażu, w którym mam ok 10 stopni na plusie i na ładowarce 70 kilometrów dalej miałem niemiła niespodziankę.