Włoska robota…
Od pewnego czasu w Polsce dużo mówi się o pojazdach elektrycznych. Wśród Polaków panuje przekonanie o pozjadaniu wszelkich rozumów na temat elektrycznej motoryzacji. Wielu jest pojazdami elektrycznymi zafascynowanych. Jeszcze więcej osób znajdziemy wśród ich krytyków. Jak to zwykle z nami bywa – znamy się na wszystkim, poczynając od skoków narciarskich, Formule 1 a kończąc na polityce. Zanim jednak zaczniemy wyciągać jakiekolwiek wnioski na temat polskiego rynku elektryków, warto dowiedzieć się jak to jest z pojazdami elektrycznymi w innych krajach. Zacznijmy od Włoch, gdzie ostatnio miałem przyjemność… oświadczyć się swojej pięknej narzeczonej 🙂
Plany rządowe
Rząd Włoch pod przewodnictwem premiera Giuseppe Conte, zadeklarował (2018 r.), że w jego kraju w 2022 r. będzie jeździło milion pojazdów elektrycznych (skąd my to znamy?). Analitycy ekonomiczni oszacowali, że koszt zrealizowania obietnicy będzie wynosić około 10 miliardów dolarów. Suma ta ma być przeznaczona na programy wsparcia zakupu pojazdów elektrycznych oraz innego typu wsparcia rynku EV, wliczając w to tworzenie stacji ładowania.
Włoska rzeczywistość #NaPrąd
Jak ma to się do aktualnej włoskiej rzeczywistości? W zeszłym roku Włosi kupili zaledwie 2600 w pełni elektrycznych samochodów osobowych, spośród łącznej liczby około 2 milionów sprzedanych samochodów na tamtejszym rynku. Liczba ta wzrośnie do 4 800, jeżeli dodamy do tego hybrydy plug-in. Wg. szacunków European Automobile Manufacturers Association na włoskich drogach przemiesza się aktualnie ponad 5 000 pojazdów EV. Liczba ta nie wzbudza daleko idącego zachwytu. Podobne wrażenie będziemy mieć, jeżeli porównamy te liczby z naszym rodzimym rynkiem (w 2017 r. zarejestrowana niedużo ponad 1 000 nowych pojazdów elektrycznych).
Gdzie w tych planach jest włoski FIAT?
Były dyrektor generalny Fiat Chrysler SpA, Sergio Marchionne (zmarł w lipcu 2018 r.), niegdyś sceptyczny wobec EV mówił, że jego firma zainwestuje 9 miliardów euro w rozwój samochodów elektrycznych do 2022 roku. Marchionne oczekiwał, że do 2025 roku mniej niż połowa samochodów sprzedawanych na całym świecie będzie całkowicie spalinowa. Świat będzie należał do hybryd i elektryków.
A co z ładowaniem?
„Rozwój publicznej infrastruktury jest znacznie bardziej skomplikowany, niż się spodziewaliśmy” – powiedział Francesco Venturini, szef Enel X (jedna z większych we Włoszech firm z branży pojazdów elektrycznych). Enel SpA (dostawca energii we Włoszech) planuje zainwestować od 100 milionów euro do 300 milionów euro, aby uruchomić 14 000 stacji ładowania we Włoszech do 2022 r. Warto dodać, że we Włoszech jest aktualnie około 9000 punktów ładowania elektrycznego, a około 80% z nich to prywatne punkty ładowania. W 92 prowincjach we Włoszech istnieje natomiast co najmniej jeden publiczny punkt ładowania. Punkty ładowania koncentrują się w głównych obszarach miejskich i miastach. Biorąc pod uwagę ambitne plany rządu, sytuacja ta będzie się zmieniać z tygodnia na tydzień.
Jak naładować Teslę?
Aktywnych superchargerów Tesli znajdziemy we Włoszech 29. Do końca 2019 r. Tesla planuje otworzyć 18 kolejnych. W ciągi najbliższego roku Włosi będą mogli więc skorzystać z około 50 stacji ładowanie dedykowanych do Tesli. W celu lepszego zobrazowania skali, w Polsce mamy 4 aktywne stacje, a 4 kolejne są w planach. Biorąc pod uwagę ile samochodów Tesli jeździ w Rzymie, liczba ta zaskakuje, ale o tym za moment.
Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu
Podobnie jak ma to miejsce wśród polskich elit politycznych, istnieje tendencja do regulacji i podejścia w stylu „wprowadźmy dobrobyt ustawą”. Miasto Rzym planuje zakazać wjazdu samochodom z silnikami diesla, począwszy od 2024 r. Plan ambitny, ale jak ma się do tego rzeczywistość? Sprawdziłem na własne oczy, spędzając kilka dni w Rzymie podczas upalanego sierpnia 2018 r. Umysł i oczy redaktora portalu #NaPrąd od samego początku próbowały wychwycić rzymską elektryczną rzeczywistość. Wniosków jest kilka:
1. Nie zobaczyłem ani jednej Tesli! Przez kilka dni, mimo starannego wyszukiwania, nie udało mi się zobaczyć żadnego modelu z fabryki Elona Muska. Paradoksalnie, nawet w stolicy Litwy udało mi się wychwycić kilka modelów Tesli w ciągu dwóch dni. Jedyny samochód jaki udało mi się wychwycić przy ładowarkach Tesli (tak, są przy hotelach) to Fiat Panda. Nawet nie była elektryczna, ale tak jak zdarza się często i w Polsce, kierowca skorzystał z wolnego miejsca parkingowego.
2. W Rzymie jeździ sporo (jeździ, nie stoi na parkingach) elektrycznych samochodów w carsheringu firmy „Sharengo”. Flota samochodów wyposażona jest w małe, dwuosobowe elektryki. Nie są to pojazdy najpiękniejsze, ale wstydu też nie ma. Szczególnie, że pojazd ten ma wytrzymać jak najdłużej w użytkowaniu, przy najniższych możliwych kosztach. Co cieszy najbardziej, częściej udało mi się je zobaczyć podczas jazdy, niż podczas postoju. To o czymś świadczy.
3. Najczęściej spotykanym prywatnym pojazdem elektrycznym był… Renault Twizy. Dla kontrastu, najwięcej widywałem go stojącego na parkingach lub ładującego się pod sklepem. Nie było mi dane zobaczyć go w trakcie jazdy. Włosi wyraźnie kochają małe pojazdy, ale bez przesady 🙂
4. Rzym to zdecydowanie miejsce dla wszelkiej maści Smartów. Od pierwszego modelu, poprzez modele po faceliftingu. Nowe. Stare. Porysowane. Pordzewiałe. Świeżutkie. Pełno ich na ulicach Rzymu. Jednak są to w 99% pojazdy spalinowe. Elektrycznego Smarta udało mi się dostrzec zaledwie raz. Wielka szkoda. Sądzę, że Smart o napędzie elektrycznym ma wielki potencjał w zatłoczonym Rzymie i w mojej ocenie, jest to kwestia najbliższych lat, kiedy będzie go widać na każdym kroku.
5. Najwięcej przyjemności sprawiło mi BMW i3, dostrzeżone na placu św. Piotra w Watykanie. W celu oszczędności energii rzymska policja (mix naszej straży miejskiej z policją) nie korzysta w i3 z klimatyzacji, mimo że tego dnia było wyjątkowo ciepło. Śmieszy mnie jeszcze jedna rzecz związana z tym policyjnym BMW. Dystans jaki pokonywali podczas swojego patrolu wynosił jakieś…. 100 metrów!!! Patrol odbywał się co jakieś 15 minut, po czym policjanci wracali na swoje miejsce w cieniu. Czyżby obawa o zasięg? Niecodziennym widokiem jakiego doświadczyłem było także ładowanie drugiej i3, tuż koło wejścia do Bazyliki św. Piotra. Gwardia Papieska podczas robienia tego zdjęcia zwróciła na mnie uwagę z „delikatnym” wskazaniem na zakaz robienia zdjęć w danym miejscu. Czego się jednak nie robi dla uwiecznienia pojazdów #NaPrąd w ciekawych ujęciach 🙂
6. Nie samymi dwoma śladami żyje człowiek. W mojej duszy gra też zamiłowanie do dwóch kółek. Każdy przecież kojarzy sobie Rzym ze skuterami. Prawda? Skuterów od groma. Na każdym kroku. Więcej widziałem tylko w Chinach (o tym będzie osobny artykuł). Z przykrością lub z zadowoleniem muszę jednak stwierdzić, że ilość spalinowych to zdecydowana większości. Przykro, że kraj Vespy tak późno dostrzega potencjał silnika elektrycznego w skuterze. Zadowolenie jednak wynika z tego, że przedsiębiorcza część duszy widzi potencjał do zagospodarowania i miejsce dla ELONa, w którym nieskromnie mówiąc, mam delikatny udział (www.ElonMotors.pl).
Na ulicach Rzymu kilka razy miałem okazję zobaczyć tamtejszy odpowiednik Blinkee.city – czyli eCooltra (sieć wypożyczalni skuterów elektrycznych). Kilka osób widziałem też podczas jazdy tym przyjemnym skuterem. Cisza w porównaniu do spalinowych „brzmiała” znacznie lepiej, w kontraście do zdezelowanych Vesp.
6. Ostatnie, ale najważniejsze. Zupełnie nie związane z pojazdami elektrycznymi. Powiedziała „TAK”, a to najważniejsze i zostanie zapamiętane bardziej niż wszytkie pojazdy #NaPrąd 🙂
#Kamil