Któż nie zna Mitsubishi Eclipse ?
Auto doskonale znane każdemu fanowi JDM, szczególnie 1 i 2 generacja, które zniknęło z rynku w 2011 roku.
Za użyczenie auta do testu dziękujemy firmie MMC Car Poland – importerowi marki Mitsubishi w Polsce
Profanacja?
Kiedy po prawie 10 latach Eclipse wróciło pod postacią crossovera, fani aut japońskich rwali włosy z głowy. „Jak to? Eclipse jako wyrób suvopodobny?!” Nie sposób zaprzeczyć, że aktualne wcielenie Eclipse dzieli ze „starym, dobrym Eclipse” tylko nazwę. Są to dwa całkowicie różne samochody. Oczywiście rozczarowanie fanów JDM było zrozumiałe, każdy chyba liczył na powrót sławnego modelu w formie nowoczesnego coupe. Moim zdaniem nie powinno to mieć jednak wpływu na odbiór Eclipse Cross PHEV. Uważam, że każdemu należy się szansa (nawet Multipli 😉 ), gdyż w każdym aucie można znaleźć plusy i minusy (nie tylko na akumulatorze ;-)) . Także testowany przez nas model ma swoje plusy (chociaż niektóre dość „specyficzne”), jak i minusy – o wszystkich możecie przeczytać w dalszej części testu. Póki co kilka słów o bohaterze. Jest to model Eclipse Cross z napędem hybrydowym w najbogatszej wersji Instyle Plus. Nadwozie polakierowano w kolor nazwany przez producenta „czerwony diamentowy”, który niewątpliwie jest dość efektowny.
Auto jest wyposażone bardzo bogato, mamy kamery 360 stopni, ostrzeganie o ruchu poprzecznym, podgrzewane siedzenia przednie, tylne skrajne oraz kierownicę. Jest również mój ulubiony gadżet, czyli HUD – co prawda „na płytce”. Oczywiście mamy do dyspozycji Android Auto/Apple Car Play w opcji przewodowej.
Powrót do przeszłości
Zwykle test zaczynamy od oceny nadwozia, stylizacji, przestronności etc. Nie tym razem – wnętrze Eclipse Cross PHEV zasługuje na pierwszeństwo! Nie dlatego, że jest bardzo futurystyczne, designerskie, czy luksusowo wykończone. Po prostu wsiadając do niego czujecie się, jakbyście wrócili do początku XXI wieku 🙂 Nie jest to wada: jednemu się spodoba, drugi poczuje zawód, a trzeci uzna „a co mnie to….” prawda? Wnętrze jest przestronne, w większości wykończone dobrej jakości materiałami. Co prawda są miejsca, w których producent zastosował materiały nie pasujące do auta za ponad 200k zł – chodzi o górną część boczków drzwi oraz roletę bagażnika. Nie bardzo rozumiem, dlaczego ktoś podjął takie decyzje przy projektowaniu wnętrza. Z żalem muszę przyznać, że auto ma bardzo przeciętne fotele przednie, bez regulacji podparcia lędźwiowego. Wyglądają na wygodne, są obite dobrej jakości skórą ekologiczną, ale naprawdę miałem ich dość po przyprowadzeniu auta z Warszawy do Wrocławia.
Na pochwałę zasługuje natomiast wyciszenie wnętrza – nawet przy prędkościach 130-140km/h nie słychać było jakiś nadmiernych hałasów w środku. Dzięki temu można docenić naprawdę niezły system audio (choć nie jest on „brandowany” przez żadnego wiodącego producenta car audio). Nie uświadczymy tu również wady, która „nęka” wiele modeli hybryd plug-in – wydatnie zmniejszonego bagażnika. Tu mamy do dyspozycji 359 litrów, co jest całkiem dobrym wynikiem jak na ten typ nadwozia i przestronność kabiny pasażerskiej. Skoro wspomnieliśmy już o nagłośnieniu, to nie sposób wspomnieć o systemie inforozrywki, który jest zaskakująco dobry. Co prawda jego grafika trąci nieco myszką, ale do samej płynności, czy czytelności nie można mieć zarzutów. Stanowi to ciekawy kontrast dla sposobu przełączania wskazań na ekraniku komputera pokładowego między zegarami. Odbywa się ono za pomocą 3 przycisków na panelu… po lewej stronie od kierownicy. Kto to wymyślił?!
Same zegary są analogowe, ale bardzo czytelne. Jak wspomniałem wcześniej, naszą „testówkę” wyposażono w kamery 360 stopni, które są naprawdę dobrej jakości. Wielu producentów (w tym także japoński na literę T) mogłoby się uczyć od Mitsubishi. Kamera cofania jest tu bardzo przydatna, gdyż ze względu na pochyloną tylną szybę widoczność jak taka sobie. Natomiast do przodu, czy na boki widoczność jest naprawdę w porządku. Duże lusterka w połączeniu ze wspomnianymi kamerami powodują, że nie ma problemu z zaparkowaniem nawet w dość ciasnych miejscach.
Suvocoupe
Nadwozie Eclipse Cross to popularny mix SUV i coupe. Jednym tego typu samochody się podobają, drugim nie bardzo. Osobiście należę do tej pierwszej grupy i właśnie dlatego oryginalny design karoserii bardzo mi się podoba. Od razu zdradza on tez z jakiego kraju pochodzi Mitsubishi. Ostre linie i cięcia dominują w projekcie nadwozia, szczególnie jest to widoczne na przednim pasie. Zadziornie narysowane światła DRL, ozdobne listy w kolorze chromu dodają charakteru i pewnej lekkości .
Boczna linia jest typowa dla tego segmentu – mamy co prawda kilka przetłoczeń na drzwiach i nadkolach, ale zasadniczo jest to „klasyka gatunku”. Auto seryjnie wyposażono w 18″ koła o wysokim profilu opony, co w połączeniu z prześwitem wynoszącym 18,4 cm i napędem na 4 koła S-AWC pozwala na bezstresową jazdę nieutwardzonymi drogami, czy lekki offroad. Oczywiście nie jest to terenówka, ale do ulubionego łowiska czy domku w lesie bez problemu dojedziemy 🙂
Z tyłu samochodu główną rolę grają tylne lampy, które swoją stylizacją idealnie pasują do przednich. Sama szyba tylna jest dość nieduża i nieco ginie w sporej klapie bagażnika. szczególnie patrząc z bocznej perspektywy. Próg załadunkowy jest do wysoko, ale to typowe dla auta z prześwitem 18cm prawda?
Nietypowa hybryda
Eclipse Cross Plugin Hybrid jest hybrydą nietypową z kilku względów. Po pierwze jest to jedna z niewielu hybryd na polskim rynku, którą ma dostępne ładowanie prądem stałym – za pomocą złącza typu Chademo. Pozwala to na naładowanie baterii o pojemności 13kWh do 80% w niespełna 30 minut. Kolejną ciekawostką jest napęd na cztery koła realizowany w taki sposób, że każda oś jest napędzana przez osobny silnik elektryczny. Silnik spalinowy o pojemności 2.4 litra jest tu głównie generatorem prądu oraz sporadycznie wspomaga silniki elektryczne podczas dynamicznego przyśpieszania. Oczywiście nie jest to auto do bicia rekordów 0-100km/h 🙂 Według producenta do 100km/h powinniśmy rozpędzić się w około 11 sekund i tak też dzieje się w rzeczywistości.
Kupując hybrydę (czy to klasyczną, czy PHEV) zwykle kierujemy się ekonomiką jazdy. Chociaż silnik 2.4 sugeruje spory apetyt na paliwo, to ze względu na bardzo umiejętne zarządzanie pracą napędu hybrydowego przez komputer, Eclipse Cross PHEV jest bardzo oszczędny. Na trasie pomiarowej (Siechnice k.Wrocławia->A4->DK5->DK3->Jelenia Góra i z powrotem) do Jeleniej Góry wystarczyło mu raptem 5,3 litra na 100 kilometrów. Startowałem z baterią naładowaną w 85%, pogoda raczej mało sprzyjająca, 3-6 stopni na plusie. Powrót w podobnych warunkach, lecz z pusta baterią na starcie i spalanie wyniosło 6,1 litra. Sami przyznacie, że jak na auto o masie prawie 2 ton wynik jest więcej niż dobry. Przy temperaturze ok. 5 stopni na plusie byłem w stanie przejechać na samej baterii max 35-39 kilometrów w cyklu miejsko-podmiejskim.
Zasadniczo jazda japońskim „suvocoupe w hybrydzie” jest bardzo przyjemna. Auto prowadzi się pewnie, mimo bardzo miękkiego zawieszenia. Bardzo dobrze działa regulacja rekuperacji za pomocą łopatek pod kierownicą. W trasie mogłem przetestować systemu wspomagające kierowcę i tu mam pewien dylemat jak je ocenić. Niektóre działały bardzo dobrze (jak adaptacyjny tempomat), niektóre zaś po prostu były (utrzymanie na pasie ruchu jest pasywne, ostrzega ale nie koryguje naszego toru jazdy). To co w trasie najbardziej mi przeszkadzało, to wspomniane fotele przednie, a raczej ich kształt i brak regulacji lędźwiowej. W nocy miałem okazję sprawdzić światła biLED i są ok. Trochę szkoda, że w opcji nie ma świateł matrycowych, w końcu auto kosztuje ponad 200 000 PLN. Jak praktycznie każdy samochód z Azji, Mitsubishi ma auto-hold, który wyłącza się po każdym dłuższym zgaszeniu samochodu. Nie rozumiem, dlaczego oni to robią…
Podsumowanie
Długo biłem się z myślami, jak ocenić Eclipse Cross PHEV. Zasadniczo jest to dobre auto, wygodne, dość dynamiczne i przy tym bardzo oszczędne. 188konny napęd hybrydowy, napędzane obie osie, duży prześwit i przestronne wnętrze na pewno są mocnymi argumentami za Mitsubishi. Z drugiej strony nieco „staroświecki” kokpit, kiepskie fotele przednie, przeciętnej jakości plastiki na górze drzwi powodują zadawanie sobie pytania, czy warto wydać ponad 200 tysięcy złotych. Osobiście dużo jeżdżę w trasie i chyba bym nie wybrał Eclipse Cross PHEV jako kompana owych podróży. Natomiast gdybym szukał przestronnego auta, które ma mi służyć na co dzień „do miasta” i na krótkie wycieczki poza miasto – byłby jednym z kandydatów.
Tekst i foto: Bartek Teklak